Książkę, o której dziś Wam
opowiem, pochłonąłem w jeden wieczór. Opowieść ta jest krótka, co nie
oznacza jednak, że bezwartościowa. Wręcz przeciwnie! Zapraszam na rozważania na temat
„Młodości” autorstwa Paolo Sorrentino.
„Młodość” to powieść, a właściwie powiastka, która powstała na podstawie scenariusza do filmu
o tym samym tytule. Sorrentino jest znanym reżyserem, którego po obsypanym
nagrodami filmie „Wielkie piękno” nikomu nie trzeba chyba przedstawiać.
Tym razem włoski reżyser porusza temat starości i relacji między
pokoleniami. Film miał swoją premierę w Polsce 18 września, myślę więc, że
warto zapoznać się także z książką wydaną przez REBIS.
Powieść opowiada o kilku
dniach z życia dwóch staruszków, przyjaciół, Freda i Micka.
Jeden z nich jest wybitnym kompozytorem, drugi natomiast znanym
reżyserem. Jak co roku od lat spędzają razem wakacje w alpejskim
kurorcie. Chociaż mogłoby się wydawać, że powinni być szczęśliwi, że ich życie jest poukładane, że osiągnęli już bardzo dużo, obaj mają jeden problem –
chorują na starość.
Mężczyźni nie
mogą pogodzić się z faktem, że odchodzą w cień. Czy starsi ludzie
muszą rezygnować z życia? Czy muszą porzucić karierę zawodową? Takie
pytania zadają sobie bohaterowie. Wkrótce w hotelu pojawia się
piękna, młoda Miss Universe, co u Freda i Micka wywołuje
refleksje nad upływającym czasem. Gdy dodatkowo spadają na nich
problemy rodzinne, okazuje się, że wakacje stają się czasem stawienia czoła mrokom
przeszłości i nieprzyjemnym wspomnieniom.
Mick to dla mnie
najciekawsza postać w tej opowieści. Mężczyzna jest reżyserem, i na wakacjach
pracuje nad swoim ostatnim, najlepszym filmem, nad produkcją, która ma podsumować
całą jego twórczość, być niejakim testamentem. Praca jest dla Micka wszystkim.
Czy będzie umiał poradzić sobie z problemami narastającymi wokół
produkcji? Mężczyzna jest dla mnie świetnym przykładem starszej
osoby, która całymi siłami stara się trzymać życia.
„Młodość” to także
opowieść o ponadczasowej sile męskiej przyjaźni. Fred i Mick znają się
od lat i tworzą duet, który rozumie się bez słów. Sorrentino porusza także
temat miłości, zarówno rodzicielskiej, jak i małżeńskiej. Pokazuje,
jak bardzo wpływają na człowieka decyzje podjęte w młodości i jak
łatwo swoim zachowaniem, nawet nieświadomie, zranić innych. W tej
książce chyba każdy znajdzie coś dla siebie.
Chociaż na pierwszy
plan wysuwają się postaci Freda i Micka, w tle przez całą
opowieść przesuwają się sylwetki innych gości i pracowników hotelu:
słynny aktor, ekscentryczna niemiecka para, piękna miss, młoda masażystka,
brzydka prostytutka i mężczyzna bacznie obserwujący wszystkich
tych ludzi. Bardzo żałuję, że autor potraktował ich tak powierzchownie.
Każda z tych osób zdaje się być ciekawą postacią z fascynującym
życiorysem, i ich wątki można by ciekawie poprowadzić. Film
jednak rządzi się własnymi prawami, a „Młodośc” pozostaje wciąż
jedynie rozwinięciem scenariusza.
Nie liczcie w tej opowieści na długie
opisy, stronice zapełnione filozoficznymi rozważaniami i tym
podobne sprawy. Krótkie zdania, narracja w czasie teraźniejszym,
błyskotliwe dialogi w najlepszym stylu – w tym wszystkim tkwi siła przekazu
Sorrentino. Bardzo łatwo poznać, że książkę tę pisał reżyser przyzwyczajony
do ujmowania rzeczywistości w sceny, każdy z krótkich
rozdziałów jest bowiem właśnie jak odrębna scena, niezmiennie naładowana emocjami.
Czytając miałem wrażenie, jakby słowa bohaterów uderzały we mnie,
nieustannie zmuszając do myślenia i refleksji. Nie raz wpadło mi do głowy
coś w stylu „Rzeczywiście tak jest!” czy „Ale świetnie to ujął!”. Czy
autor takiej książki może usłyszeć lepszą pochwałę? :)
„Młodość” to ciepła i urocza opowieść
pełna zabawnych dialogów, choć treść, jaką przekazuje, nie jest wcale błaha czy
nieważna. Ukazuje bowiem walkę, jaką starsi ludzie toczą ze światem, żeby
pozostać „na czasie”, żeby nie dać się nam, młodym, odsunąć od życia. Sięgnijcie
po „Młodość”, żeby przekonać się, czy uda się to Fredowi i Mickowi,
a gwarantuję, że zaskakujące, słodko-gorzkie zakończenie zapadnie Wam na długo w pamięć.
Zachęcam również do udania się do kina, żeby skonfrontować swoje
wyobrażenia z wyobrażeniami autora, który do swojej
produkcji zaangażował całą plejadę gwiazd, żeby wspomnieć tylko Harveya Keitla,
Michaela Caine’a i Jane Fondę… Szykuje się pyszna, filmowa uczta,
tak jak pyszna jest ta krótka, refleksyjna lektura – w sam
raz na jesienne wieczory. :)
Zapraszam do zapoznania się
także z „vlogową” wersją recenzji „Młodości” na kanale „Kto czyta,
żyje podwójnie”! Możecie się do niej przenieść klikając TUTAJ.
Zostawiam Was z jeszcze jednym
cytatem, który bardzo zapadł mi w pamięć. Do zobaczenia w następnej
recenzji i do usłyszenia vlogu!
Trzymajcie się ciepło
J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz