Oto subiektywny blog i videoblog literacki! Kto czyta, żyje podwójnie, więc dlaczego nie korzystać z tej szansy? Zapraszam na wspólną podróż do świata literatury! :)

środa, 8 czerwca 2016

Fantastyczny Poniedziałek: "Podzieleni" - Neal Shusterman [Recenzja 59.]

Witajcie, witajcie! Nadszedł nieubłaganie nowy tydzień, a to oznacza kolejny Fantastyczny Poniedziałek! Dzisiaj o powieści, którą jakiś czas temu dostałem do recenzji. Jak wiecie, rzadko biorę do recenzji powieści typowo dla młodzieży, bo nie przepadam za taką literaturą, i bardzo często takie propozycje odrzucam. Ta jednak mnie zainteresowała i okazało się, że znów nos mnie nie zawiódł, bowiem „Podzieleni” Neala Shustermana okazali się jedną z najlepszych powieści młodzieżowych, jakie czytałem od dawna. Zapraszam na recenzję!


Autor przenosi nas do świata, w którym po Drugiej Wojnie Domowej między Obrońcami Życia a Zwolennikami Wolnego Wyboru uchwalono Kartę Życia. Ten dokument mówi, że chociaż życie ludzkie jest nienaruszalne od poczęcia, to rodzice mają prawo podjąć decyzję o dokonaniu aborcji wstecznej, gdy dziecko osiąga trzynasty rok życia, a dopóki nie stanie się pełnoletnie. Dzieci takie kieruje się do specjalnych ośrodków, w których zostaną podzielone – wszystkie części ich ciał zostają przekazane do przeszczepów, by mogły przydać się komuś innemu. Dzieci takie „żyją, tylko w innej formie”, jak tłumaczą zwolennicy tego rozwiązania.

W „Podzielonych” obserwujemy losy trójki takich młodych ludzi skazanych na podzielenie: Connora, którego rodzice postanowili ukarać w ten sposób za złe zachowanie, Risy, sieroty, która z braku specjalnych zdolności musi zwolnić miejsce w domu dziecka, oraz Leva, który jako dziesiąte dziecko w rodzinie ma zostać w ten sposób złożony w ofierze Bogu. Ich losy w wyniku dziwnego zbiegu okoliczności splatają się i dzieciaki uciekają razem – od teraz nie tylko są skazani na śmierć, ale też w świetle obowiązującego prawa są przestępcami. Muszą ukrywać się i starać przeżyć do momentu ukończenia osiemnastu lat. Jak potoczą się ich losy? Czy uda im się uniknąć strasznego losu? Czy jest nadzieja, że na swojej drodze napotkają życzliwych ludzi? Przekonajcie się sami i sięgnijcie po „Podzielonych” Neala Shustermana.

Zacznijmy od tego, że Autor miał na książkę naprawdę świetny pomysł. Historia przedstawiona na kartach tej powieści wciąga bez reszty – na dwa wieczory zostałem pochłonięty bez reszty przez przygody Connora, Risy i Leva. Ta trójka młodych ludzi to bohaterowie, których nie da się nie lubić – przez cały czas trwania akcji kibicowałem im z całego serca obserwując jak się jednocześnie zmieniają, bo to postaci zdecydowanie dynamiczne. Wszyscy wkraczają w dorosłość i cała trójka musi dorosnąć naprawdę szybko, by stawić czoło nie tylko swoim bliskim, ale i reszcie świata.

Jednak „Podzieleni” to nie tylko „przygotówka” młodzieżowa – to powieść, która niesie w sobie drugie, głębsze dno. W oczywisty sposób rozważa problem aborcji i tego, czy powinna być ona powszechnie dostępna. Świat „Podzielonych” to przerażający świat, którym niemalże co drugi człowiek ma przeszczepioną jakąś część ciała od kogoś innego. W dodatku podzielenie to nie śmierć, to jedynie rozczłonkowanie ciała, w którym wciąż pozostaje świadomość – świadomość odzywająca się u nowych właścicieli nawet po latach. Neal Shusterman pokazuje w niezwykle sugestywny sposób świat, w którym nikt nie może być pewien swojego życia i swojego ciała, w którym o istnieniu swoich dzieci mogą decydować rodzice, a rząd w pełni to akceptuje. W dodatku Autor nie oszczędza nas, opisując ze szczegółami proces podzielenia, ośrodek donacyjny, proces zabijania w młodych ludziach skazanych na podzielenie pierwszych, młodzieńczych uczuć, wrażliwości, ufności do świata i najbliższych. To lektura, która na pewno przewałkuje Was trochę psychicznie, a już na pewno jeśli jesteście w wieku naszych bohaterów.

Tak jak napisałem na początku, „Podzieleni” to jedna z lepszych młodzieżówek jakie czytałem i przywróciła mi trochę wiarę w to, że naprawdę są jeszcze wartościowe książki przeznaczone dla młodszych czytelników. Uważam, że po tę pozycję zdecydowanie warto sięgnąć, niezależnie od tego, czy jesteście za wprowadzeniem aborcji, czy też przeciw, bo ona po prostu niesamowicie daje do myślenia. Ten świat fantastyczny, ten świat dystopijny, to miejsce, w którym absolutnie nie chciałbym się znaleźć. Wiem, że Autor stworzył też kolejne części tej serii, ale czy po nie sięgnę – nie wiem. „Podzieleni” stanowią fantastyczną, jedną całość, która według mnie wcale nie potrzebuje kontynuacji. Niemniej zachęcam Was gorąco, żebyście po tę pierwszą część sięgnęli, bo warto. A więcej posłuchać możecie o książce w recenzji na VLOGU.


Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc.

Do usłyszenia w następnych recenzjach! 

wtorek, 7 czerwca 2016

"Jedenastka Kłapząba" - Eduard Bass [Recenzja 60.]

Witajcie w kolejnej recenzji, dzisiaj znów zabieram Was do Czech, w odwiedziny do pewnej z pozoru zwyczajnej rodziny, rodziny Kłapząbów, a to za sprawą wspaniałego wydawnictwa Stara Szkoła, rzecz jasna. Książka, którą tym razem Stara Szkoła oddała w ręce polskich czytelników to w Czechach pozycja kultowa, jedna z bardziej znanych powieści dla dzieci i młodzieży, a mowa oczywiście o „Jedenastce Kłapząba” Eduarda Bassa. Jeśli chcecie wiedzieć, jak przejść „od zera do bohatera” – zapraszam serdecznie!


Kłapząb, biedny rolnik, mieszka wraz z żoną i jedenastką synów na farmie. Żeby w jakiś sposób zająć czas swoim dzieciom, postanawia założyć drużynę piłkarską o nazwie „Jedenastka Kłapząba”. Dzięki ciężkiej pracy i intensywnym treningom drużyna zaczyna odnosić sukcesy, najpierw na miejscu, w Czechach, potem w całej Europie, aż w końcu na arenie światowej. Chociaż chłopcy grają z potrzeby serca i dla rozrywki, szybko okazuje się, że nie wszyscy w świecie sportu podchodzą do piłki nożnej w taki sposób. Co czeka Kłapząbów podczas podróży po świecie? Z czym będą musieli zmierzyć się podczas podróży po świecie? I czy ich nastawienie do sportu w końcu się zmieni? O tym przekonacie się sięgając po powieść Bassa.

Trzeba zacząć od tego, że „Jedenastka Kłapząba” moim zdaniem z założenia skierowana jest jednak zdecydowanie w stronę młodszych czytelników. Ta książeczka to rewelacyjna bajka dla dzieci, nie tylko dla chłopców, nie tylko dla tych, które lubią piłkę nożną – dla wszystkich. Nie bez powodu przez ponad dziewięćdziesiąt lat od wydania jej po raz pierwszy w Czechach cały czas się ją wznawia, i nic dziwnego, że uzyskała miano kultowej. „Jedenastkę Kłapząba” czyta się świetnie, przyjemnie i szybko, a to, że Eduard Bass prawdopodobnie pisał ją z myślą o najmłodszych, nie oznacza, że rodzice, czytając ją swoim pociechom, nie będą się dobrze bawić. Bo to przecież powieść nie tylko o dzieciach, ale i o dorosłych, a także o młodych ludziach, którzy dopiero w tę dorosłość wchodzą. „Jedenastka Kłapząba” to też opowieść o tym, jak dzieci w tę dorosłość bezboleśnie wprowadzić, bo Kłapząb jest dla swoich jedenastu synów nie tylko ojcem, ale też trenerem i mentorem, który ma za zadanie przygotować ich na zderzenie z wielkim światem.

Ta powieść to także powieść o sporcie – o piłce nożnej, o rywalizacji, o tym, jak grać czysto nawet wtedy, gdy inni próbują uderzyć w najsłabsze miejsce drużyny. Eduard Bass próbuje znaleźć odpowiedzi na najważniejsze pytania rządzące światem sportu: Jak traktować rywalizację? Czy wypada zarabiać pieniądze za bieganie po boisku? A jeśli tak, czy powinny stać się celem każdego piłkarza? Jak widzicie, te dylematy przez niemalże wiek nie zmieniły się. Ale „Jedenastka Kłapząba” bez wątpienia niesie za sobą również inne, bardziej uniwersalne wartości, które docenią zarówno starsi, jak i młodsi czytelnicy. Nie wpadając w patos można spokojnie powiedzieć, że to bajka o marzeniach, o ich spełnianiu i o działaniu w drużynie. „Jedenastka Kłapząba” zawiera zgrabnie zakamuflowany i ukryty pod płaszczykiem wciągającej historii morał, że nigdy nie warto się poddawać.

Podsumowując, zapewniam Was, że „Jedenastka Kłapząba” to powieść, jaką chcecie przeczytać swoim dzieciom! Jeśli macie w domu małych czytelników, bierzcie tę powieść w ciemno. Daję Wam gwarancję, że się nie zawiedziecie. A jeśli sami macie ochotę cofnąć się do czasów dzieciństwa i przypomnieć sobie, jak to było pokopać z kumplami piłkę na boisku i marzyć o pokonaniu Barcelony… to to też jest lektura dla Was! Natomiast po więcej zachęcających zapraszam NA KANAŁ do recenzji wideo. :)




Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Stara Szkoła.


Do usłyszenia już wkrótce! :) 

czwartek, 2 czerwca 2016

"Jedyny pirat na imprezie" - Lindsey Stirling - KONKURS [Recenzja 58.]

Cześć, witajcie! Chociaż jeszcze nie pojawiło się podsumowanie maja (które będzie jutro), czerwiec ruszył pełną parą i najwyższy czas na pierwszą recenzję – i to recenzję premierową. Dzisiaj bowiem do księgarń trafia wyjątkowa książka wyjątkowego człowieka – „Jedyny pirat na imprezie” autorstwa Lindsey Stirling. Dla mnie ta książka jest tym bardziej ważna, że miałem przyjemność jako tłumacz pracować nad jej wydaniem, a teraz mogę Wam ją polecić – i posłać do kogoś z Was egzemplarz! Zapraszam serdecznie.



Na wypadek, gdyby ktoś nie znał Lindsey Stirling, krótka prezentacja – amerykańska skrzypaczka i YouTuberka, która od kilku lat na kanale umieszcza zarówno swoje utwory jak i covery znanych piosenek. Jest wyjątkowa, bo nie tylko gra na skrzypcach, ale również tańczy – jednocześnie. Tak, tak, tańczy grając. Do tego jej muzyka pełna jest emocji, a sama Lindsey jest chyba jedną z najbardziej radosnych i pełnych energii osób, jakie widziałem – jej piosenek możecie posłuchać na przykład  TUTAJ, TUTAJTUTAJ (wybrałem trzy swoje ulubione, chociaż wybór był bardzo trudny!). A teraz możemy się cieszyć polskim wydaniem jej wspomnień, bo niczym innym jak właśnie autobiografią jest książka „Jedyny pirat na imprezie”, którą Lindsey napisała z pomocą swojej siostry – Brooke S. Passey.

W autobiografii, jak to w autobiografii, Lindsey wspomina przeróżne wydarzenia ze swojego życia od wczesnego dzieciństwa, przez lata nastoletnie aż do teraz. Pierwsze dwie części książki są właśnie poświęcone wspomnieniom, trzecia to bardziej próba nakreślenia jak wygląda jej życie obecnie – gdy koncertuje, jeździ po świecie, nagrywa filmy, prowadzi kanał na YouTubie. Z książki dowiemy się, jaka była Lindsey jako mała dziewczynka, kiedy zaczęła rozkwitać w niej pasja do skrzypiec i jak wyglądała jej droga w amerykańskim „Mam talent!”. Autorka wspomina też te kiepskie momenty, jak walkę z zaburzeniami odżywiania, która bardzo zmieniła jej życie w pewnym okresie i odmieniła spojrzenie na świat. Do tego wszystkiego książka jest ilustrowana, a nawet zawiera ilustrowaną wkładkę zdjęciową. Mogłoby się więc wydawać, że to książka dla fanów skrzypaczki, ale w rzeczywistości wcale nie tylko dla nich…

„Jedyny pirat na imprezie” bowiem napisany jest bardzo fajnym, młodzieżowym, zabawnym językiem, co sprawia, że tę książkę szybko i z przyjemnością się czyta, ale co ważniejsze, to wspomnienia z przesłaniem dla każdego. Lindsey mówi, że najważniejsze to kochać i akceptować samego siebie i walczyć o swoje marzenia. Nieważne, co uważają na ich temat inni, nie powinniśmy dać się stłamsić i mamy podążać za głosem swojego serca – taki morał płynie z opowieści Lindsey, która ze zwykłej dziewczyny stała się światowej sławy artystką. A wszystko to przede wszystkim dzięki ciężkiej pracy i ogromnej ilości trudu włożonej w rozwijanie swoich pasji. Bo czasami warto być „jedynym piatem na imprezie”!

A jeżeli mi nie wierzycie, to może uwierzycie Lindsey. Jeżeli już jesteście, albo chcecie zostać, jej fanami, albo macie przed sobą trudne wybory, albo boicie się zmian w waszym życiu – sięgnijcie po tę książkę, być może ona Wam pomoże i doda Wam otuchy! Dlatego właśnie chciałbym kogoś obdarować jednym egzemplarzem „Jedynego pirata na imprezie” – zapraszam na konkurs NA KANALE, w recenzji wideo wyjaśniam wszystkie zasady. :)



Za możliwość wzięcia udziału w przygotowaniach nad książką dziękuję Wydawnictwu Feeria Young.

Do usłyszenia już niedługo! :)