Oto subiektywny blog i videoblog literacki! Kto czyta, żyje podwójnie, więc dlaczego nie korzystać z tej szansy? Zapraszam na wspólną podróż do świata literatury! :)

środa, 30 grudnia 2015

10 najlepszych książek roku 2015

Cześć, Kochani! :)

Rok nieubłaganie zbliżył się do końca. Trudno uwierzyć, że to już! 2015 rok prywatnie był dla mnie bardzo udany, a fakt, że blog i vlog działają już ponad trzy miesiące, i to z takim sukcesem, to dla mnie szok! Ale to przede wszystkim Wasza zasługa, dlatego DZIĘKUJĘ! :)

Mijający rok nie był za to powalający pod względem czytelniczym - gdy przeliczyłem przeczytane książki na Lubimy Czytać, okazało się, że przeczytałem ich jedynie 60... Jest to spowodowane głównie pierwszymi miesiącami w roku, które były ekstremalnie zapracowane i prawie wtedy nie czytałem - nadrobiłem zaległości po wakacjach. Ale przecież nie czytamy na ilość, a na jakość, a tu narzekać nie mogę! Przeczytałem wiele fantastycznych książek, poznałem nowych autorów, rozpocząłem wspaniałe cykle, które czekają na dokończenie... Było też wśród tych książek kilka apetycznych, grubaśnych pozycji, więc naprawdę, nie mam na co narzekać! :)

10 najlepszych książek 2015 roku

Ale nie mam zamiaru opowiadać Wam o każdej przeczytanej książce, bo trwałoby to wiek. Wybrałem dla Was dziesięć perełek, książek wyjątkowych, pozycji, które zapadły mi w pamięć jakoś szczególnie. Krótko Wam je przedstawię, a przy tych, które już recenzowałem, znajdziecie odpowiednie linki :) Zapraszam :)

PS. Nie ustawiłem ich w żadnym rankingu, ale chronologicznie, w kolejności, w jakiej czytałem... nie umiałbym ocenić 10 najlepszych książek po raz drugi! :D

J.R.R. Tolkien "Silmarillion"
Na początku roku w końcu, po wielu latach od zakochania się we "Władcy pierścieni" i "Hobbicie", udało mi się zanurzyć w legendach ze Śródziemia, które natychmiast porwały mnie bez reszty. Ta książka jest pełna magii, elfów, krasnoludów, tajemniczych stworów. Ale nie tylko. Zawiera opowieści o miłości i przyjaźni, przedstawia w najpiękniejszy chyba sposób opis stworzenia świata, przeraża precyzyjną analizą działania zła w naszym świecie. "Simarillion" nie jest łatwy w lekturze, ale mimo wszystko gorąco polecam - lektura obowiązkowa nie tylko dla fanów Tolkiena!


Elżbieta Cherezińska „Trzy młode pieśni”
W tym roku dokończyłem też „Sagę Północnej Drogi”, na którą składają się cztery powieści. „Trzy młode pieśni” to ostatnia z nich, a jednocześnie, według mnie, najbardziej wzruszająca, poruszająca i naprawdę warta przeczytania. Opowieść snuje tu trzech młodych ludzi, którzy, choć żyją w średniowiecznej Skandynawii, mają problemy tak bardzo zbliżone do naszych, którzy zakochują się, zdradzają, i przeżywają chwile załamania tak jak my. Do tego skandynawscy bogowie i morskie podróże, brutalne bitwy i szaleńcza miłość – to przepiękna powieść z ciekawym drugim dnem.



George R.R. Martin „Gra o tron”
Co tu dużo mówić, przyszła kolej i na mnie. Przepadłem, i to nieodwołalnie, w brutalnym świecie Westeros, jak wielu innych przede mną. „Saga Pieśni Lodu i Ognia” to już kultowa seria, która trafiła do kanonu fantastyki. Całkowicie zasłużenie! To monumentalne dzieło naprawdę warte jest poznania, podobnie jak jego bohaterowie z krwi i kości, których można tylko kochać lub nienawidzić, niezwykle żywe i realistyczny świat, tajemnicza magia, a nawet… smoki. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, dlatego po te powieść trzeba sięgnąć i samemu się o tym przekonać.



Milan Kundera "Nieznośna lekkość bytu"
Kanon literatury i niezaprzeczalny klasyk, który urzekł także i mnie. Wiecie, że uwielbiam czeskie powieści. A ta w dodatku jest wyjątkowa. Bohaterów przytłacza poczucie osaczenia i nieuchronności losu, a nas cała to powieść skłania do refleksji nad naszym własnym życiem i nad tym, co jest dla nas najważniejsze. Czy nasz byt także jest "nieznośnie lekki"? Kundera stworzył jedną z najważniejszych powieści XXI wieku, a ja nabrałem ochoty, żeby zabrać się za inne jego książki… Może w 2016 roku? :)


Karl Ove Knåusgard "Moja walka. Powieść 1."
Gdy tylko przeczytałem tę powieść, wiedziałem, że będzie jedną z najważniejszych w tym roku - jeśli nie w moim życiu. Książka bez wątpienia trudna i rewolucyjna, brutalna i momentami pewnie szokująca. Autor wnikliwie analizuje wizerunek śmierci i alkoholizmu we współczesnym świecie i naprawdę daje do myślenia! Opinia publiczna nie pomyliła się według mnie, obwołując tę książkę jedną z najważniejszych współczesnych powieści. Bardzo serdecznie polecam każdemu! Moją recenzję znajdziecie na BLOGU.



Ludvik Vaculík „Siekiera”
Jedna z najważniejszych czeskich powieści współczesnych, która nie tylko pokazuje komunizm „od środka”, takim, jaki był naprawdę, ale też jest pięknym obrazem rodziny i relacji syna i ojca. Vaculík nie bez powodu jest jednym z najbardziej cenionych czeskich pisarzy – kunsztowna forma strumienia świadomości i poruszająca treść „Siekiery” naprawdę robi wrażenie. Polecam i zapraszam po recenzje na BLOGU i VLOGU.



Jakub Małecki „Dygot”
Tę powieść polecają wszyscy, polecałem i ja! Ta książka po brzegi wypełniona jest realizmem magicznym w najlepszym wydaniu, i to na tle wydarzeń w Polsce podczas ostatnich kilkudziesięciu lat. Mamy tu przeklęte dziecko, straszliwą przepowiednię i przerażającą chorobę. „Dygot” z pewnością wniósł coś nowego i świeżego do polskiej literatury, i chociażby z tego powodu z pewnością warto po niego sięgnąć. To dowód, że Polak potrafi! Moje recenzje znajdziecie na BLOGU i VLOGU.




Roxana Saberi „Między światami”
Zdecydowanie jedna z najbardziej poruszających powieści tego roku i w ogóle. Historia heroicznej walki pewnej dziennikarki z bezlitosnym systemem. W słynącym z okrutnych tortur więzieniu Evin Saberi walczyła o wolność i godność, tocząc nierówny bój z władzami. Myślę, że w dzisiejszym świecie to pozycja obowiązkowa i każdy powinien się z nią zapoznać. Saberi daje światu przepiękne i ważne świadectwo, z którym warto się zapoznać. Więcej dowiecie się na BLOGU i VLOGU.


M.J. Arlidge „Powiedz panno gdzie ty śpisz”
W moim zestawieniu nie mogło zabraknąć kryminału, bo kryminały uwielbiam i czytam ich sporo! Wybór padł na drugi tom zmagań komisarz Helen Grace, która szybko stała się moją bodajże ulubioną śledczą. Naprawdę jest świetna! A sama książka wciąga i odbiera dech. Tym razem mierzymy się wraz z policją z jeszcze trudniejszą sprawą, gdyż w mieście grasuje niezwykle brutalny morderca. Przeszłość ściga Helen i nie daje o sobie zapomnieć… dynamicznie rozwijająca się akcja i ciekawa fabuła to wszystko, czego trzeba, by kryminał był dobry, a niebanalni bohaterowie, realistyczny opis świata i morderca o wielu twarzach czynią go najlepszym kryminałem tego roku! Recenzja wkrótce :) 


Remigiusz Mróz "Prędkość ucieczki"
Rok zakończyłem mocnym uderzeniem. Remigiusz Mróz to u mnie zdecydowanie jeden z autorów tego roku, i zastanawiałem się długo, czy powinna się tu znaleźć "Kasacja" czy "Parabellum". W końcu wybrałem to drugie, bo pierwsza część cyklu z czasów II wojny światowej jest po prostu bezbłędna! No, może znalazłbym kilka miejsc, w których trzebaby podciągnąć język, ale to głownie wina redakcji - zresztą to zboczenie zawodowe, naprawdę do tej książki trudno się przyczepić! Porywająca historia, świetni bohaterowie i poruszające historie - oto definicja tej książki. Jedna z lepszych powieści historycznych, jakie czytałem. Recenzja już w styczniu, przy okazji premiery trzeciego tomu! Wyczekujcie!

W komentarzach czekam na Wasze zestawienia i propozycje… jakie książki Wy zapamiętacie najbardziej po tym roku? Co Was urzekło? A co… rozczarowało? Piszcie! A my widzimy się jutro – w podsumowaniu miesiąca! :) Cześć! :)


czwartek, 17 grudnia 2015

„Małe wielkie odkrycia” - Steven Johnson [Recenzja 17.]



Nadeszła pora, żeby na moim blogu zrecenzować coś trochę innego – nie powieść, a książkę popularnonaukową. Wydawnictwo Sine Qua Non udostępniło mi do recenzji swoją ostatnią nowość, czyli międzynarodowy bestseller Stevena Johnsona – „Małe wielkie odkrycia”. Zapraszam na recenzję.




„Małe wielkie odkrycia” to historia najważniejszych wynalazków, które zmieniły bieg rozwoju ludzkości. W sześciu rozdziałach zatytułowanych kolejno: „Szkło”, „Zimno”, „Dźwięk”, „Czystość”, „Czas” oraz „Światło” autor opisuje drobne z pozoru inwencje, które legły u podstaw epokowego wynalazku. Niech nie zwiodą was tytuły tych rozdziałów – każdy z nich zawiera historię przełomowych odkryć opisaną w wielu krokach, co pozwala na prześledzenie tego fascynującego procesu, jakim jest odkrywanie tajemnic świata nauki. Jeśli więc chcecie wiedzieć, dlaczego kaszalot jest praprzodkiem latarki i co wspólnego mają prehistoryczne malowidła przedstawiające mamuty z waszą ulubioną piosenką, której właśnie słuchacie w radiu, to musicie sięgnąć po tę książkę!  


„Małe wielkie odkrycia” mają kilka mocnych stron: należy do nich przede wszystkim przystępny, zrozumiały dla wszystkich język. Autor wziął pod uwagę, że nie każdy musi być zaznajomiony z prawami fizyki i historią wynalazków; pisząc, na pewno myślał również o ludziach młodych, bo wyjaśnia wszystko precyzyjnie i jasno. Jeżeli tak jak ja nie przepadaliście za fizyką w szkole, nie martwcie się – książka Stevena Johnsona jest przyjazna humanistom! :) W dodatku zachęca do dalszego drążenia poruszonych tematów i poszerzania wiedzy na własną rękę, a podane informacje zapadają w pamięć – sam się dziwię, ile szczegółów z lektury zapamiętałem…


Niewątpliwą zaletą książki jest przejrzystość konstrukcji. Każdy z sześciu rozdziałów stanowi jakby miniwykład. Wykłady te są jasne i klarowne, jedno wynika w nich z drugiego, a wszystkie prowadzą do konkluzji. Autor wyjaśnia wszystko na tyle precyzyjnie, że nawet młodsi czytelnicy powinni poradzić sobie z lekturą „Małych wielkich odkryć”, co nie oznacza, że starsi się przy niej wynudzą – myślę, że każdy znajdzie w tej książce coś, co go zainteresuje, o czym nie wiedział, zarówno osoba starsza, jak i młodsza. Lekturę uprzyjemnia staranne wydanie – książka jest bogato ilustrowana zdjęciami, portretami wynalazców i wycinkami z gazet, co na pewno ucieszy każdego bibliofila.

Mam szczerą nadzieję, że sięgniecie po „Wielkie małe odkrycia”. Ta książka to istna skarbnica ciekawostek dla każdego, a przez to również idealny prezent – jeśli macie w rodzinie lub wśród przyjaciół osobę ciekawą świata, nieważne, młodą czy starszą, możecie sprezentować jej książkę Johnsona, a gwarantuję Wam, że będzie zadowolona – osoba, nie książka, oczywiście :)  

Zapraszam Was oczywiście do zapoznania się z recenzją na VLOGU: 





Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non

Dzięki za przeczytanie i trzymajcie się, do następnego razu :) J. 




poniedziałek, 14 grudnia 2015

"Ciemność płonie" - Jakub Ćwiek [Recenzja 16.]



BookAThon minął i najwyższy czas zrecenzować dla Was to, co czytałem, a pierwszą lekturą była książka „Ciemność płonie”, czyli moje pierwsze spotkanie z twórczością polskiego pisarza Jakuba Ćwieka. Bardzo udane pierwsze spotkanie! Przed Wami opowieść i o grupie ludzi uwięzionych we własnej przeszłości.




Katowice. Młoda studentka kulturoznawstwa, Natasza, jadąc na uczelnię, zostaje zaczepiona przez trzech młodych oprychów. Z opresji ratuje ją starszy mężczyzna, który w zamian chce tylko dziwnej, starej monety. Gdy wieczorem Natalia wraca do domu, nie jest już ta samą osobą. Należy do grona wybranych, osób naznaczonych przez Ciemność. Nękają ją płonące zjawy, musi przed nimi uciekać, i tak trafia na katowicki dworzec – jedyne bezpieczne miejsce, do którego można uciec nocą, gdy Ciemność wypełza na ulice. Na dworcu spotyka grupę sobie podobnych ludzi, którzy starają się żyć z nękającymi ich demonami przeszłości. Czy Natalia powróci jeszcze kiedyś do swojego dawnego życia? Jaką cenę będzie musiała za to zapłacić? Musicie sięgnąć po „Ciemność płonie”, żeby się przekonać.

Czy warto przeczytać tę książkę? Zdecydowanie tak! Dlaczego? Z kilku powodów. Przede wszystkim ze względu na fantastyczny opis dworca i jego mieszkańców. Autor przez jakiś czas mieszkał na dworcu, spisując swoje spostrzeżenia. Poznał życie mieszkańców dworca, jego stałych bywalców i podróżnych, a wszystko to, żeby jego książka mogła nas oczarować realizmem – w całej swojej niezwykłości, która ją cechuje. Wyszło znakomicie i ogromne brawa dla Jakuba Ćwieka!


Po drugie: realizm magiczny. Po mojej recenzji „Dygotu” Jakuba Małeckiego wiecie już, że uwielbiam ten nurt w powieściach. Katowice Ćwieka są z jednej strony tak bardzo prawdziwe, a drugiej tak magiczne. Płonące zjawy, pociąg widmo, tajemnicze znikające monety. Ale w tej książce to nie tylko ładne obrazki, chwytliwe metafory, to mrożąca krew w żyłach rzeczywistość, która otacza, oblepia bohaterów i zaciska się coraz ciaśniej wokół bezpiecznej ostoi, jaką jest dworzec kolejowy. Ciemność płonie i jest naprawdę przerażająca.

No i w końcu „Ciemność płonie” to książka z niezwykłym drugim dnem. Jej bohaterowie są wyjątkowi, każdy z nas może w nich odnaleźć fragment samego siebie. Wszystkich w jakiś sposób dręczy przeszłość, wszyscy oprócz wyzwań dnia codziennego muszą się zmagać z konsekwencjami swoich czynów sprzed lat. Ciemność jest sędzią i katem, a mieszkańcy katowickiego dworca jej ofiarami. Jak daleko można się posunąć, chcąc ratować swoje życie? Czy w ekstremalnej sytuacji powinniśmy poświęcić drugiego człowieka i postawić ponad nim swoje dobro? Gdzie przebiega granica? Historii Literata, Tadeusza, Izki i innych mieszkańców dworca nie da się łatwo zapomnieć, bo jest tak żywa, jakby dotyczyła nas bezpośrednio.

Podsumowując, zachęcam do przeczytania książki Jakuba Ćwieka. To coś nowego, świeżego, inne spojrzenie na znane tematy. Ta powieść to jakby post-apo przed apokalipsą, w naszym, wydawałoby się świetnie nam znanym świecie. Myślicie, że Ciemność to błahostka? Że Wy się nie przestraszycie? Że Was to  n i e  d o t y c z y? Uważajcie… Oni też tak myśleli…

Dzięki za przeczytanie recenzji i do następnego razu! :) J. 

środa, 9 grudnia 2015

"Ekożona" - Michal Viewegh [Recenzja 15.]



Przychodzę do Was dziś z szaloną porcją czeskiego humoru w najlepszym stylu. Z opowieścią o damsko-męskim przeciąganiu liny przedstawioną z perspektywy pewnej wiedźmy… Z powieścią, koło której po prostu nie można przejść obojętnie, czyli ekoogród, ekomarchewki, ekośmieci, ekokluby – jednym słowem „Ekożona” Michala Viewegha! Zapraszam :)




Małżeństwo Mojmira i Hedviki zaczęło się dość zwyczajnie. On – znany praski pisarz, ona – absolutnie nieznana praska bibliotekarka. Poznali się na dworcu, zakochali w sobie, potem ślub, dzieci, dom. No i się zaczęło. Gdy w ich życiu pojawia się Architekt zafascynowany sztuką wschodu i feng shui oraz Ogrodnik poświęcający się pielęgnowaniu ekoogrodów, Hedvika coraz bardziej zaczyna oddalać się od męża, poświęcając się uprawianiu swoich ekomarchewek i segregowaniu ekoodpadów. Czarę goryczy przelewa pewna tajemnicza kobieta, doula, akuszerka i „duchowa przewodniczka” kobiet w ciąży i połogu, która na prośbę Hedviki wprowadza się do domu Mojmira. Ta skrajna feministka zaczyna mieszać w głowie jego młodej żonie, co doprowadza mężczyznę do szału. Czy ich małżeństwo przetrwa, czy odnajdą na nowo nić porozumienia? Sięgnijcie po „Ekożonę”, aby się przekonać.

Mojmir to mężczyzna tradycyjny do bólu, który do szczęścia potrzebuje jedynie własnego domu, kochającej żony i ciepłych kapci. Który czasem musi od tego domu odpocząć w pracy. Za to Hedvika pod wpływem innych staje się nowoczesną kobietą, która chce dzielić pasję z życiem prywatnym. Przez to mąż zostaje zepchnięty na któreś z kolei miejsce, co powoduje między nimi mnóstwo napięć, prowadzi do kłótni i nieporozumień. Hedvika i Mojmir są jednak przykładem typowego małżeństwa, które musi zmagać się z codziennymi problemami. Autor w powieści wyolbrzymił je i stworzył bariery nie do przekroczenia, by ułatwić nam spojrzenie na siebie samych z perspektywy, z dystansem. Myślę, że nikt nie poczuje się urażony, gdy powiem, że cząstka każdego z nas znajduje się czy to w Mojmirze, czy w Hedvice.


Warto także przyjrzeć się postaci douli, która opowiada całą tę historię. To bez wątpienia postać ciekawa, trochę przerażająca swoimi skrajnymi poglądami i wpływem, jaki ma na życie innych. Wszystkie sytuacje, o których opowiada, wyolbrzymia, ukazując małżeństwo, a przez to i nasze życie, w krzywym zwierciadle. Myślę, że dla par na różnych etapach związku jej opowieść również będzie różna - dla mnie płynie z niej przede wszystkim taki morał, że niemożliwym jest, żeby kobieta i mężczyzna zgadali się zawsze i w każdej spawie. Małżeństwo to sztuka kompromisu – jeśli wciąż będziemy podkreślać to, co nas różni, nigdy się nie dogadamy, jak stwierdza sam Mojmir.  

Oczywiście cała ta historia okraszona jest ironicznym, sarkastycznym, cudownym czeskim humorem, także nad „Ekożoną” możemy zaśmiewać się w głos – ostrzegam na wypadek gdybyście chcieli czytać tę książkę w autobusie! Michal Viewegh stworzył powieść, do której koniecznie trzeba zajrzeć, zaczytać się, zastanowić i pośmiać. Z niecierpliwością będę wyczekiwał „Ekomęża”, czyli kontynuacji tej fantastycznej powieści. A dodatkowo książki Wydawnictwa Stara Szkoła to dopracowane w każdym calu, ładnie wydane perełki, które powoli tworzą cudowną serię współczesnej literatury czeskiej - świetny pomysł na prezent dla znajomych czytelników - tak tylko podpowiadam przedświątecznie... :) 

Zapraszam do zapoznania się z recenzją na vlogu, o, TUTAJ. :)




Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Stara Szkoła.



Dzięki za uwagę i do usłyszenia w następnej recenzji – J.  

BookAThon Polska Zima 2015 - "Dziennik BookAThonowicza"

Mój VLOG zapowiadający obecną edycję BookAThonu znajdziecie TUTAJ. Wyjaśniam tam zasady zabawy :) Zapraszam :) Na samym dole strony znajdziecie różne przydatne linki :)

Zachęcam Was do dzielenia się swoimi lekturami i opiniami na temat wybranych przeze mnie książek w komentarzach poniżej!!! Niech BookAThon będzie okazją do dyskusji o literaturze :)


Wyzwania tej edycji i moje propozycje (które będę aktualizował z upływem dni): 



A teraz... CZYTAJMY! Bo kto czyta, żyje podwójnie :)

Mój "Dziennik BookAThonowicza" :)

30 listopada 2015 r., poniedziałek 

00:00
Zaczynamy! 
No i jest wielka ekscytacja, bardzo cieszę się z tej akcji, z tego, że czytanie przez najbliższy tydzień w każdej wolnej chwili jest usprawiedliwione, a najbardziej cieszę się, że tylu z Was też czyta - że czytamy razem! Czy dam radę sześciu książkom - nie wiem, ale nawet jeśli nie - liczy się dobra zabawa, a ta przy książkach jest przecież gwarantowana :)
Ale czas chyba, żebym zdradził pierwszą moją lekturę, prawda? Dzisiaj czytam "Ciemność płonie" Jakuba Ćwieka! Książkę kupiłem na targach w Krakowie i jestem bardzo jej ciekaw, bo to pierwsze moje spotkanie z prozą Ćwieka. Czy mnie do siebie przekona? Mam nadzieję :) A co Wy dziś będziecie czytacie? Jakie są Wasze książki z "czymś czerwonym na okładce"? Pochwalcie się! :) I życzę Wam wszystkim POWODZENIA w czytaniu Waszych BookAThonowych wyborów! Moc uścisków <3 
Liczba stron: 0/1500

00:55
Nie jestem w stanie przeczytać teraz więcej, bo za 4 godziny muszę wsiąść do auta i być choć trochę przytomny, ale książka zapowiada się miło :) Mam nadzieję, że dalej będzie równie ciekawie :) Dobrej nocy i zaczytania tym, którzy nadal czytają :) 






















Liczba stron: 33/1500

9:35
Wstałem o 4:30, śniadanie jem o 9:00 :D Brawo ja. I czytam dalej, akcja się rozwija, ale idę nakrecić szybko film, bo BookAThon BookAThonem, ale podsumowanie miesiąca musi być! Chyba robię je zawsze jako pierwszy na booktubie, bo w ostatni dzień miesiąca, ale piszecie, że to fajnie. Więc kręcę :) 
Liczba stron: 51/1500

18:30
Stalo się to, czego się obawiałem, przysnąłem po południu i jestem w tyle... Organizmie, jeżeli dajesz mi do zrozumienia, że mam się poddać, to nic z tego - siadam ostro do czytania, tym bardziej, że "Ciemność płonie" naprawdę mnie wciągnęła - w Katowicach rządzi jakaś mroczna siła... Muszę sprawdzić co to :) 
Liczba stron: 68/1500

1 grudnia 2015 r., wtorek

00:15
Hej ho i mamy drugi dzień BookAThonu i początek grudnia. A za oknem leje deszcz. A ja czytam. Prawie skończyłem "Ciemność płonie", zostały mi chyba dwa rozdziały, które doczytam sobie jutro rano. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony powieścią, chociaż zobaczymy, jak sie skończy, wtedy dam znać. Nie martwię się, na razie idzie dobrze, na środę mam zaplanowane jedynie opowiadanie, więc spokojnie skończę i książkę z wtorku. A właśnie, właśnie, we wtorek, czyli już dziś, będziemy czytać książkę z listy 100 książek BBC... Ja swojej nie mogę się już doczekać, ale to jak skończę Ćwieka :) Tymczasem się położę... Dobrej nocy wszystkim zaczytanym :) 
Liczba stron: 244/1500

8:15
Oookej, dzień dobry Państwu :D "Ciemność płonie" skończone, jestem zadowolony, nie powalony na kolana, ale zadowolony. Niemniej pierwsze spotkanie z Jakubem Ćwiekiem uważam za udane. Recenzja pojawi się, tak jak recenzje innych książek z BookAThonu, po zakończeniu akcji. :) 
Czas zabierać się za dzisiejsze wyzwanie, czyli książkę z listy 100 książek BBC. Wybrałem "Zabić drozda" Harper Lee! Zaraz będziecie krzyczeć, jak ja mogłem tego nie czytać... Spokojnie, czytałem, tylko parę dobrych lat temu i w czasie ostrej grypy, więc niewiele pamiętam poza tym, że mi się podobało, i chcę sobie przypomnieć - a potem sięgnąć po "Idź, postaw wartownika" :) Jaką książkę Wy wybraliście? :) Cudnego dnia :) 
Liczba stron: 284/1500

22:30
W końcu udało mi się usiąść w łóżku i wziąć do ręki Harper Lee, a raczej jej "Zabić drozda". Nawał pracy. Dużo odpowiedzi na pytanie konkursowe padło już dziś, a ja na każdą chcę odpowiedzieć. Super że jesteście i piszecie <3 Bardzo chcę się spróbować w każdym foto-wyzwaniu Anity i Eweliny, a sesja z kotem była trudna, bo to kapryśny potworek jest, ale kochany :D Efekt wrzucę i tu na pamiątkę, ale jutro z komputera. No, w sumie tyle. Same miłe rzeczy, ale nie zmienia to faktu, że z czytaniem jestem do tyłu więc chwytam za książkę i znikam. Jeszcze tu coś wpiszę, jak będę kończył, za długo nie posiedzę, bo poranne obowiązki nie znają litości i trzeźwym trzeba być, ale nic to. Czytajmy. Bo kto czyta, żyje podwójnie. 
Liczba stron: 316/1500



00:00
Muszę się położyć. Więcej stron za mną, historia chyba podoba mi się bardziej niż za pierwszym razem, choć znów, po pierwszych 100 stronach, nie powaliła mnie na kolana. Zobaczymy, jak będzie dalej. Jutro mogę spokojnie czytać, bo w planach na nieprzeczytaną szkolną lekturę mam tylko opowiadanie, z ktorym na pewno szybko się uporam. Dobrej nocy wszystkim czytającym :)
Liczba stron: 374/1500  






2 grudnia 2015 r. 

8:30
Zaspałem. No po prostu skandal, budzik mnie nie obudził. No cóż tragedii nie ma, chociaż nie pamiętam, kiedy tak ostatnio było :D.  Ale nic to, z rana czytam dalej. Wyzwanie na dziś to "przeczytać nieprzeczytaną lekturę szkolną", miałem niezły problem z wyborem, bo czytałem wszystkie zadane lektury, znaczna większość po prostu mi się podobała, a poza tym mus to mus. Ale w końcu przypomniałem sobie, że w klasie maturalnej opuściłem jedno opowiadanie Tadeusza Borowskiego, bo nigdzie nie moglem go znaleźć. Tym razem udało mi się w Internecie i dziś będę czytać "U nas w Auschwitzu" - sądzę, że mi się spodoba, bo po pierwsze lubię literaturę obozową, a po drugie - bardzo mi się podobały jego inne opowiadania. A poza tym czytam dalej Harper Lee. Pamiętajcie o konkursie i cudnego dnia :) 
Liczba stron: 388/1500

15:30
Wróciłem z miasta i wiecie co? Wybrałem dzisiaj tramwaje zamiast auta, żeby móc poczytać :D To stary sposób, kiedyś do szkoły jeździłem okrężną drogą, żeby mieć więcej czasu na czytanie. Wciąż czytam "Zabić drozda" i chociaż czyta mi się jeszcze lepiej niż kiedyś, to nie mogę się przekonać do postaci Atticusa, tak jak wtedy, tak i teraz, no nie i już. Nie cierpię takich posągowych bohaterów, od których aż bije dobrocią :P Wolę czarne charaktery. Inne postaci podobają mi się zdecydowanie bardziej :)
Liczba stron: 440/1500  


3 grudnia 2015 roku, czwartek

00:10
Na dziś koniec - udało mi się pokonać zadanie trzecie, czyli lekturę - opowiadanie Borowskiego, tak jak myślałem, podobało mi się i poruszyło mnie tak, jak poruszały mnie kiedyś inne jego teksty. "Drozda" wciąż czytam i skończyć jakoś nie mogę, jakoś wolno idzie, ale jutro już dokończę. No i będzie książka z nagrodą literacką, książka, którą kiedyś zacząłem i odłożyłem - a to zdarza mi się rzadko! No, ale to dopiero jutro. Szkoda że nie czytam szybciej, byłoby łatwiej :p Zazdroszczę tym czytającym spokojnie książkę dziennie, bo mają czas na więcej :) Ale co poradzę :p Dobranoc :) 
Liczba stron: 537/1500

12:20
Wybaczcie, że nie dałem znać z rana, ale jestem totalnie zabiegany. I nie nadążam... tego się obawiałem :( Wciąż kończę książkę z listy BBC, ale ona też dostała nagrodę literacką, dlatego myślę, że dzisiejsze zadanie ominę, a wezmę się za książkę, którą wybrała dla mnie inna osoba, czyli "Mrok i mgłę" Stefana Turschmida :) Wieczorem do niej usiądę. I nie zdążę na dziś z recenzją "Ene, due, śmierć", będzie jutro. Natomiast "TOP 15 baśni" tez przesunę z niedzieli... Przepraszam, przeliczyłem się z siłami. Wszystko będzie, tylko trochę później. Trzymajcie się i miłego czytania :)
Liczba stron: 549/1500 


4 grudnia 2015 roku, piątek

1:10 
Postanowiłem się nie dać i przeczytać możliwie dużo, bo pomijając wszystko, świetnie się przy tym bawię. Przeskoczyłem książkę z nagrodą literacką i na razie zaliczyłem do niej "Zabić drozda", a chwyciłem za "Mrok i mgłę", opowieść ze stalinowskiej Rosji. Zaczyna się ciekawie. Czytamy nocnie. :) 
Liczba stron: 639/1500

5 grudnia 2015 roku, sobota

00:30
Przez cały wczorajszy dzień nie miałem nawet chwili, żeby napisać - ale nie miałem jej też, żeby czytać. Choć był to dzień cudny, kto jeszcze nie widział tych cudności z serii Barnes&Noble, niech zajrzy na Instagram, a niedługo więcej tych piękności do mnie przybędzie, ale ciii... 
Prawdopodobnie przeczytam w czasie akcji 4 pozycje, co uważam za nawet niezły wynik biorąc pod uwagę okoliczności. "Mrok i mgła" to na razie naprawdę dobra powieść, na "Zabić drozda" spojrzałem inaczej niż kiedyś. Ale, ale, toż to jeszcze nie czas na podsumowania. Czytamy dalej, choć wiedząc, że wszystkich wyzwań nie spełnię, czytam znacznie spokojniej ;) 
Dobrej nocy.
Liczba stron: 708/1500

23:10
Chyba pisane mi czytać tylko wieczorami niestety. Wiekszość dnia poza domem, w biegu. A tymczasem nasza wielka akcja chyli się ku końcowi. Wielu z Was podołało, chwalicie się stosikami i tysiącami przeczytanych stron. U mnie nie jest tak cudownie, ale jest dobrze. Mam nadzieję, że kolejna edycja odbędzie się w bardziej mi sprzyjających warunkach (czyt. życie prywatne nie będzie mi przeszkadzać w tym, co najważniejsze, czyli w czytaniu, haha :D). Ale jeszcze jest sobotni wieczór, jeszcze idę poczytać :) 

6 grudnia 2015 roku, niedziela 

00:00 
No i BookAThon dobiegł końca! Tydzień temu o tej porze zaczynaliśmy. Przeczytałem 3,5 książki, spełniłem tym samym 5 z 7 wyzwań. Nie przeczytałem jedynie książki poleconej przez kogoś - jestem w trakcie - no i nie dałem rady 1500 stronom. Mimo wszystko jestem zadowolony i gratuluję wszystkim Wam, którym tak świetnie poszło. Dziękuję za mnóstwo wiadomości i pozytywny odzew dla tych notatek i konkursu, który rozwiążę w jutrzejszym filmowym podsumowaniu. :) No i dziękuję organizatorkom za wspahiałe wyzwania i atmosferę na grupie, za okazję do rozmów o książkach, jaką jest ta akcja <3 Zabawa była świetna i pokazała, że jeśli tylko chcemy, możemy wygospodarować czas na czytanie - zapracowanie nie jest żadną wymówką! :D Nie mogę się doczekać kolejnej edycji. A teraz... czas czytać dalej!!! Haha, w końcu kto czyta, żyje podwójnie! Do zobaczenia jutro na vlogu w podsumowaniu i w kolejnych filmach i notkach. Uściski <3 

LICZBA STRON: 857/1500

A tę notatkę przenoszę teraz do posta i opublikuję na blogu na pamiątkę, żeby można było do niej wrócić, jakby kto miał ochotę :) Ja na pewno kiedyś to zrobię :) 


Przydatne linki:
Strona BookAThon: TUTAJ 
BookAThonowa grupa na Facebooku: TUTAJ
Film Anity z Book Reviews o BookAThonie: TUTAJ
Film Eweliny Mierzwińskiej o BookAThonie: TUTAJ 

wtorek, 8 grudnia 2015

„Ene, due, śmierć” - M.J. Arlidge [Recenzja 14.]



I znów na moim blogu kryminał i znów jaki dobry! Tym razem nie polski, a zagraniczny, i to wprost z Wielkiej Brytanii. Chcę Wam opowiedzieć o debiutanckiej powieści M.J. Arlidge’a, czyli o „Ene, due, śmierć”, która jednocześnie jest pierwszą z cyklu powieści o komisarz Helen Grace, który stał się międzynarodowym bestsellerem. Zapraszam!





Helen Grace to świetna śledcza. Nie ma rodziny ani uzależnień, nie spóźnia się, jest sumienna i ma „to coś”, co pozwala jej sprawnie rozwiązywać kryminalne zagadki – jednym słowem jest policjantką idealną. Tym razem jednak sprawa, z którą przyjdzie jej się zmierzyć, jest wyjątkowo trudna. Po okolicy grasuje porywacz, który dobiera swoje ofiary parami, zamyka je bez dostępu do jedzenia i wody, i pozostawia pistolet. Ofiary mają wybór – jedno musi zginąć, by drugie mogło przeżyć. Ten bestialski sposób znęcania się nad ofiarami wstrząsa Helen i jej współpracownikami. W dodatku kolejne z kolei porwanie zdaje się wskazywać, że porywacz nie dobiera swoich ofiar przypadkowo – wszystkie zdają się w jakiś sposób łączyć z Helen. Czy cienie z przeszłości, z którymi pani komisarz wciąż nie do końca się uporała, spróbują przeszkodzić w jej świetnie zapowiadającej się karierze? Musicie przekonać się sami i sięgnąć po tę fascynującą powieść. 

M.J. Arlidge stworzył plejadę naprawdę ciekawych postaci z krwi i kości. Helen Grace to niezwykła kobieta – pozornie silna i niezależnie, wewnętrznie strzaskana przez wciąż dręczącą ją przeszłość. Nie jest może uzależniona od narkotyków czy alkoholu, jak wielu innych policjantów znanych nam z innych popularnych cykli kryminalnych, ale też ma swoje słabe strony. Jej współpracownik Mark przeżył rozwód i ma problemy rodzinne, a smutki zaczyna topić w alkoholu. Nie sposób też nie lubić Charlie, sympatycznej młodej policjantki, która wraz z narzeczonym stara się o dziecko. Z wszystkimi tymi osobami naprawdę można się zżyć i po prostu nie mogę się już doczekać, aż poznam ich dalsze losy w części drugiej cyklu.


„Ene, due śmierć” oferuje nam również intrygującą sprawę kryminalną, która rozwija się w bardzo zaskakujący sposób, prowadząc nas do mrożącego krew w żyłach zakończenia. Uprzedzam Was jednocześnie, że to brutalny kryminał – znajdziecie tutaj naturalistyczne opisy ran czy ostrych praktyk seksualnych, które osobom wrażliwym na takie sceny pewnie nie przypadną do gustu. Za to miłośnicy mocnych thrillerów będą w siódmym niebie – podczas czytania „Ene, due, śmierć” dreszcz na plecach jest gwarantowany!

Myślę też, i bardzo chcę to podkreślić, że powieść Arlidge’a może spodobać się również tym, którzy zazwyczaj kryminałów nie czytują. Jest to kryminał zupełnie inny, bo ani skandynawski, ani amerykański, i widać w nim zupełnie inne podejście do śledztwa i policji, niż znamy z wielu ostatnio popularnych cykli. Wszystko jest bardziej wyważone, b r y t y j s k i e, i bardzo mi się to podoba. Tę książkę czyta się z przyjemnością, szybko i z zaciekawieniem. Gorąco polecam każdemu! :)

Zapraszam do zapoznania się z recenzją na vlogu, TUTAJ! :) 




Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona

Trzymajcie się i do zobaczenia na blogu i vlogu w kolejnych recenzjach! J. 


poniedziałek, 30 listopada 2015

Czytelnicze podsumowanie listopada 2015

Cześć, witam Was w ostatni dzień listopada! Nawet nie wiecie jak się cieszę, że ten miesiąc minął – według mnie listopad to najgorszy czas w roku, szary, bury i deszczowy, ani to jesień, ani zima. Teraz już będzie tylko lepiej, tylko do wiosny. Ale za to czytelniczo ten miesiąc był wyśmienity! Przeczytałem osiem świetnych książek, pobijając tym samym październik. A w dodatku listopad minął mi pod znakiem polskich pisarzy, z czego się bardzo cieszę. Ale do rzeczy – przypomnijmy sobie, co udało mi się przeczytać.



Ryszard Ćwirlej „Tam ci będzie lepiej”
Mroczny kryminał, którego akcja dzieje się w przedwojennym Poznaniu. Wciągająca fabuła, barwni bohaterowie i fantastyczny język to definicja tej książki. Już nie mogę doczekać się kontynuacji! Z moimi recenzjami możecie zapoznać się na BLOGU (tutaj również fotorelacja ze spotkania z Autorem) i VLOGU.





Remigiusz Mróz „Kasacja”
Moje pierwsze spotkanie z Remigiuszem Mrozem – ale na pewno nie ostatnie. Rewelacyjny thriller prawniczy i jedna z najlepiej skonstruowanych postaci jakie znam – Joanna Chyłka, adwokat z kancelarii Żelazny&McVay. Po skończeniu „Kasacji” nie mogłem zabrać się za nic innego, takie wrażenie zrobiła na mnie ta książka. Mróz to mistrz! Zapraszam na pełne recenzję na BLOGU i VLOGU.



Jakub Małecki „Dygot”
Kolejna polska powieść, którą przeczytałem w minionym miesiącu, to „Dygot”, zrecenzowany przeze mnie we współpracy z Wydawnictwem Sine Qua Non. To wielowymiarowa powieść o zmianach, jakie zaszły w Polsce przez ostatnie siedemdziesiąt lat, a drżeniu w oczekiwaniu na nieznane, które towarzyszy nam całe życie i o uprzedzeniach, które wciąż ciążą na nas, Polakach, a wszystko to okraszone porcją realizmu magicznego w najlepszym wydaniu. Gorąco polecam, a więcej przeczytacie na BLOGU i VLOGU.



Jacek Ostrowski „Transplantacja”
Był i czas na współpracę z akcją Polacy nie gęsi i swoich autorów mają. Tym razem czytałem kryminał, który jednak nie okazał się tak dobry, jak zapowiadał się z opisu. Mimo ciekawego pomysłu na fabułę i elementów metafizycznych, które bardzo lubię w powieściach, język okazał się słabym ogniwem. Zresztą, posłuchajcie sami w mojej recenzji na VLOGU.  





Roxana Saberi „Między światami”
Kolejna przepiękna książka minionego miesiąca. Relacja walki o wolność amerykańskiej dziennikarki zamkniętej w teherańskim więzieniu Evin. To poruszająca historia, która po prostu musicie poznać, bo niezwykle daje do myślenia i jest jak najbardziej aktualna. Recenzja do poczytania na BLOGU i do posłuchania na VLOGU.





M.J. Arlidge „Ene, due, śmierć”
Pierwszy tom o Helen Grace, świetnej policjantce I śledczej, która musi zmierzyć się z brutalnym porywaczem i demonami własnej przeszłości. Czy ktoś chce przeszkodzić w rozwoju jej kariery? Recenzja w najbliższym tygodniu!






Michal Viewegh „Ekożona”
Przezabawna, pełna czeskiego humoru powieść o każdym z nas. Każe nam spojrzeć na nasze drugie połówki trochę inaczej i stawia ważne pytania dotyczące relacje damsko-męskie: czego oczekujemy od naszych partnerów? Czy możliwe jest porozumienie między mężczyzną i kobietą, a jeśli tak to jak je osiągnąć? Recenzje wkrótce na blogu i vlogu. ;)





Jakub Ćwiek „Ciemność płonie”
Tę książkę czytam pierwszego dnia BookAThonu, dlatego dodam odnośniki do recenzji, gdy powstaną. :)




Podsumowując więc wychodzi na to, że przeczytałem szalone 3010 stron! Wow :D Jestem z siebie dumny :)

Do tego na blogu pojawiła się recenzja fantastycznej pierwszej części autobiograficznej powieści „Moja walka” Karla Ove Knausgårda, więc koniecznie przeczytajcie ją TUTAJ. Z kolei na vlogu, TU, możecie zobaczyć Classics Book TAG - przekonajcie się, jak to u mnie jest z czytaniem klasyki. :)

Book haul - co nowego pojawiło się w mojej biblioteczce

W tym miesiącu mam mniej zdobyczy niż w poprzednich, ale to same pyszne książki! Bardzo cieszę się z odnalezienia po latach „Encyklopedycznego przewodnika” po świecie Śródziemia, który kupiłem na aukcji organizowanej prze Książkoholicy. Poza tym udało mi się kupić tom pierwszy cyklu „Parabellum” Remigiusza Mroza, a także wymieniłem się książkami z moją widzką, Pauliną, z której to wymiany dostałem „To” Stephena Kinga i „Terror” Dana Simmonsa. Dzięki! Ostatniego dnia, tuż przed wypuszczeniem notki i filmu, pojawiła się jeszcze książka wygrana w konkursie u BlondynkaCzyta - "Bar dla potępionych" Kealama Patricka Burke'a. Dziękuję! <3 EDIT: I dosłownie pięć minut później kurier przyniósł "Małe wielkie odkrycia" Stevena Johnsona od Wydawnictwa Sine Qua Non. Hah :D 

 Pełen book haul możecie zobaczyć oczywiście na vlogu :)


Co nas czeka w grudniu?

ŚWIĘTA! Ale to wszyscy wiedzą. A co nas czeka na kanale i blogu? Mnóstwo pyszności, a przede wszystkim BookAThon, który dziś, czyli 30 listopada, się zaczął. Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej o BookAThonie, to zapraszam do mojego „Dziennika BookAThonowicza”, który znajdziecie pod TYM linkiem. Tam znajdziecie relację na bieżąco z czytania, moje lektury, a wkrótce pojawi się też konkurs z pewną rewelacyjną powieścią w tle. Poza tym mam nadzieję, że po BookAThonie grudzień będzie trochę lżejszym miesiącem jeśli chodzi o czytanie, bo szykuje mi się dużo pracy. Ale nie zapomnę o Was, spokojnie! Pojawi się „TOP 15 baśni z dzieciństwa”, pojawią się recenzje kolejnych fantastycznych powieści, jak choćby „Ekożony” Michala Viewegha od Wydawnictwa Stara Szkoła. Będzie się działo!

A jak Wam minął ten miesiąc? Ile przeczytaliście? Co zapamiętaliście najbardziej? Dajcie znać! Do usłyszenia <3 J.