Oto subiektywny blog i videoblog literacki! Kto czyta, żyje podwójnie, więc dlaczego nie korzystać z tej szansy? Zapraszam na wspólną podróż do świata literatury! :)

wtorek, 8 grudnia 2015

„Ene, due, śmierć” - M.J. Arlidge [Recenzja 14.]



I znów na moim blogu kryminał i znów jaki dobry! Tym razem nie polski, a zagraniczny, i to wprost z Wielkiej Brytanii. Chcę Wam opowiedzieć o debiutanckiej powieści M.J. Arlidge’a, czyli o „Ene, due, śmierć”, która jednocześnie jest pierwszą z cyklu powieści o komisarz Helen Grace, który stał się międzynarodowym bestsellerem. Zapraszam!





Helen Grace to świetna śledcza. Nie ma rodziny ani uzależnień, nie spóźnia się, jest sumienna i ma „to coś”, co pozwala jej sprawnie rozwiązywać kryminalne zagadki – jednym słowem jest policjantką idealną. Tym razem jednak sprawa, z którą przyjdzie jej się zmierzyć, jest wyjątkowo trudna. Po okolicy grasuje porywacz, który dobiera swoje ofiary parami, zamyka je bez dostępu do jedzenia i wody, i pozostawia pistolet. Ofiary mają wybór – jedno musi zginąć, by drugie mogło przeżyć. Ten bestialski sposób znęcania się nad ofiarami wstrząsa Helen i jej współpracownikami. W dodatku kolejne z kolei porwanie zdaje się wskazywać, że porywacz nie dobiera swoich ofiar przypadkowo – wszystkie zdają się w jakiś sposób łączyć z Helen. Czy cienie z przeszłości, z którymi pani komisarz wciąż nie do końca się uporała, spróbują przeszkodzić w jej świetnie zapowiadającej się karierze? Musicie przekonać się sami i sięgnąć po tę fascynującą powieść. 

M.J. Arlidge stworzył plejadę naprawdę ciekawych postaci z krwi i kości. Helen Grace to niezwykła kobieta – pozornie silna i niezależnie, wewnętrznie strzaskana przez wciąż dręczącą ją przeszłość. Nie jest może uzależniona od narkotyków czy alkoholu, jak wielu innych policjantów znanych nam z innych popularnych cykli kryminalnych, ale też ma swoje słabe strony. Jej współpracownik Mark przeżył rozwód i ma problemy rodzinne, a smutki zaczyna topić w alkoholu. Nie sposób też nie lubić Charlie, sympatycznej młodej policjantki, która wraz z narzeczonym stara się o dziecko. Z wszystkimi tymi osobami naprawdę można się zżyć i po prostu nie mogę się już doczekać, aż poznam ich dalsze losy w części drugiej cyklu.


„Ene, due śmierć” oferuje nam również intrygującą sprawę kryminalną, która rozwija się w bardzo zaskakujący sposób, prowadząc nas do mrożącego krew w żyłach zakończenia. Uprzedzam Was jednocześnie, że to brutalny kryminał – znajdziecie tutaj naturalistyczne opisy ran czy ostrych praktyk seksualnych, które osobom wrażliwym na takie sceny pewnie nie przypadną do gustu. Za to miłośnicy mocnych thrillerów będą w siódmym niebie – podczas czytania „Ene, due, śmierć” dreszcz na plecach jest gwarantowany!

Myślę też, i bardzo chcę to podkreślić, że powieść Arlidge’a może spodobać się również tym, którzy zazwyczaj kryminałów nie czytują. Jest to kryminał zupełnie inny, bo ani skandynawski, ani amerykański, i widać w nim zupełnie inne podejście do śledztwa i policji, niż znamy z wielu ostatnio popularnych cykli. Wszystko jest bardziej wyważone, b r y t y j s k i e, i bardzo mi się to podoba. Tę książkę czyta się z przyjemnością, szybko i z zaciekawieniem. Gorąco polecam każdemu! :)

Zapraszam do zapoznania się z recenzją na vlogu, TUTAJ! :) 




Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona

Trzymajcie się i do zobaczenia na blogu i vlogu w kolejnych recenzjach! J. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz