I znów na moim
blogu kryminał i znów jaki dobry! Tym razem nie polski,
a zagraniczny, i to wprost z Wielkiej Brytanii. Chcę Wam
opowiedzieć o debiutanckiej powieści M.J. Arlidge’a, czyli o „Ene,
due, śmierć”, która jednocześnie jest pierwszą z cyklu powieści o komisarz Helen
Grace, który stał się międzynarodowym bestsellerem. Zapraszam!
Helen Grace to świetna śledcza.
Nie ma rodziny ani uzależnień, nie spóźnia się, jest
sumienna i ma „to coś”, co pozwala jej sprawnie rozwiązywać
kryminalne zagadki – jednym słowem jest policjantką idealną. Tym
razem jednak sprawa, z którą przyjdzie jej się zmierzyć, jest
wyjątkowo trudna. Po okolicy grasuje porywacz, który dobiera swoje ofiary
parami, zamyka je bez dostępu do jedzenia i wody,
i pozostawia pistolet. Ofiary mają wybór – jedno musi zginąć,
by drugie mogło przeżyć. Ten bestialski sposób znęcania się
nad ofiarami wstrząsa Helen i jej współpracownikami. W dodatku kolejne z kolei porwanie zdaje się
wskazywać, że porywacz nie dobiera swoich ofiar przypadkowo –
wszystkie zdają się w jakiś sposób łączyć z Helen. Czy cienie z przeszłości,
z którymi pani komisarz wciąż nie do końca się
uporała, spróbują przeszkodzić w jej świetnie zapowiadającej się
karierze? Musicie przekonać się sami i sięgnąć po tę
fascynującą powieść.
M.J. Arlidge stworzył
plejadę naprawdę ciekawych postaci z krwi i kości. Helen Grace to niezwykła kobieta –
pozornie silna i niezależnie, wewnętrznie strzaskana przez wciąż
dręczącą ją przeszłość. Nie jest może uzależniona od narkotyków czy
alkoholu, jak wielu innych policjantów znanych nam z innych
popularnych cykli kryminalnych, ale też ma swoje słabe strony.
Jej współpracownik Mark przeżył rozwód i ma problemy rodzinne, a smutki zaczyna topić
w alkoholu. Nie sposób też nie lubić Charlie, sympatycznej
młodej policjantki, która wraz z narzeczonym stara się o dziecko.
Z wszystkimi tymi osobami naprawdę można się zżyć i po prostu nie mogę
się już doczekać, aż poznam ich dalsze losy w części drugiej
cyklu.
„Ene, due śmierć” oferuje nam
również intrygującą sprawę kryminalną, która rozwija się w bardzo zaskakujący
sposób, prowadząc nas do mrożącego krew w żyłach
zakończenia. Uprzedzam Was jednocześnie, że to brutalny kryminał –
znajdziecie tutaj naturalistyczne opisy ran czy ostrych praktyk
seksualnych, które osobom wrażliwym na takie sceny pewnie nie przypadną
do gustu. Za to miłośnicy mocnych thrillerów będą w siódmym
niebie – podczas czytania „Ene, due, śmierć” dreszcz na plecach
jest gwarantowany!
Myślę też, i bardzo chcę
to podkreślić, że powieść Arlidge’a może spodobać się
również tym, którzy zazwyczaj kryminałów nie czytują. Jest to kryminał
zupełnie inny, bo ani skandynawski, ani amerykański, i widać
w nim zupełnie inne podejście do śledztwa i policji,
niż znamy z wielu ostatnio popularnych cykli. Wszystko jest
bardziej wyważone, b r y t y j s k i e, i bardzo mi się to podoba.
Tę książkę czyta się z przyjemnością, szybko i z zaciekawieniem.
Gorąco polecam każdemu! :)
Zapraszam do zapoznania się z recenzją na vlogu, TUTAJ! :)
Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję
Wydawnictwu Czwarta Strona.
Trzymajcie się i do zobaczenia na blogu i vlogu w kolejnych recenzjach! J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz