Oto subiektywny blog i videoblog literacki! Kto czyta, żyje podwójnie, więc dlaczego nie korzystać z tej szansy? Zapraszam na wspólną podróż do świata literatury! :)

środa, 9 grudnia 2015

"Ekożona" - Michal Viewegh [Recenzja 15.]



Przychodzę do Was dziś z szaloną porcją czeskiego humoru w najlepszym stylu. Z opowieścią o damsko-męskim przeciąganiu liny przedstawioną z perspektywy pewnej wiedźmy… Z powieścią, koło której po prostu nie można przejść obojętnie, czyli ekoogród, ekomarchewki, ekośmieci, ekokluby – jednym słowem „Ekożona” Michala Viewegha! Zapraszam :)




Małżeństwo Mojmira i Hedviki zaczęło się dość zwyczajnie. On – znany praski pisarz, ona – absolutnie nieznana praska bibliotekarka. Poznali się na dworcu, zakochali w sobie, potem ślub, dzieci, dom. No i się zaczęło. Gdy w ich życiu pojawia się Architekt zafascynowany sztuką wschodu i feng shui oraz Ogrodnik poświęcający się pielęgnowaniu ekoogrodów, Hedvika coraz bardziej zaczyna oddalać się od męża, poświęcając się uprawianiu swoich ekomarchewek i segregowaniu ekoodpadów. Czarę goryczy przelewa pewna tajemnicza kobieta, doula, akuszerka i „duchowa przewodniczka” kobiet w ciąży i połogu, która na prośbę Hedviki wprowadza się do domu Mojmira. Ta skrajna feministka zaczyna mieszać w głowie jego młodej żonie, co doprowadza mężczyznę do szału. Czy ich małżeństwo przetrwa, czy odnajdą na nowo nić porozumienia? Sięgnijcie po „Ekożonę”, aby się przekonać.

Mojmir to mężczyzna tradycyjny do bólu, który do szczęścia potrzebuje jedynie własnego domu, kochającej żony i ciepłych kapci. Który czasem musi od tego domu odpocząć w pracy. Za to Hedvika pod wpływem innych staje się nowoczesną kobietą, która chce dzielić pasję z życiem prywatnym. Przez to mąż zostaje zepchnięty na któreś z kolei miejsce, co powoduje między nimi mnóstwo napięć, prowadzi do kłótni i nieporozumień. Hedvika i Mojmir są jednak przykładem typowego małżeństwa, które musi zmagać się z codziennymi problemami. Autor w powieści wyolbrzymił je i stworzył bariery nie do przekroczenia, by ułatwić nam spojrzenie na siebie samych z perspektywy, z dystansem. Myślę, że nikt nie poczuje się urażony, gdy powiem, że cząstka każdego z nas znajduje się czy to w Mojmirze, czy w Hedvice.


Warto także przyjrzeć się postaci douli, która opowiada całą tę historię. To bez wątpienia postać ciekawa, trochę przerażająca swoimi skrajnymi poglądami i wpływem, jaki ma na życie innych. Wszystkie sytuacje, o których opowiada, wyolbrzymia, ukazując małżeństwo, a przez to i nasze życie, w krzywym zwierciadle. Myślę, że dla par na różnych etapach związku jej opowieść również będzie różna - dla mnie płynie z niej przede wszystkim taki morał, że niemożliwym jest, żeby kobieta i mężczyzna zgadali się zawsze i w każdej spawie. Małżeństwo to sztuka kompromisu – jeśli wciąż będziemy podkreślać to, co nas różni, nigdy się nie dogadamy, jak stwierdza sam Mojmir.  

Oczywiście cała ta historia okraszona jest ironicznym, sarkastycznym, cudownym czeskim humorem, także nad „Ekożoną” możemy zaśmiewać się w głos – ostrzegam na wypadek gdybyście chcieli czytać tę książkę w autobusie! Michal Viewegh stworzył powieść, do której koniecznie trzeba zajrzeć, zaczytać się, zastanowić i pośmiać. Z niecierpliwością będę wyczekiwał „Ekomęża”, czyli kontynuacji tej fantastycznej powieści. A dodatkowo książki Wydawnictwa Stara Szkoła to dopracowane w każdym calu, ładnie wydane perełki, które powoli tworzą cudowną serię współczesnej literatury czeskiej - świetny pomysł na prezent dla znajomych czytelników - tak tylko podpowiadam przedświątecznie... :) 

Zapraszam do zapoznania się z recenzją na vlogu, o, TUTAJ. :)




Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Stara Szkoła.



Dzięki za uwagę i do usłyszenia w następnej recenzji – J.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz