Przychodzę do Was dziś z szaloną
porcją czeskiego humoru w najlepszym stylu. Z opowieścią o damsko-męskim
przeciąganiu liny przedstawioną z perspektywy pewnej wiedźmy… Z powieścią,
koło której po prostu nie można przejść obojętnie, czyli ekoogród,
ekomarchewki, ekośmieci, ekokluby – jednym słowem „Ekożona” Michala Viewegha!
Zapraszam :)
Małżeństwo Mojmira i Hedviki zaczęło się
dość zwyczajnie. On – znany praski pisarz, ona – absolutnie nieznana praska bibliotekarka.
Poznali się na dworcu, zakochali w sobie, potem ślub,
dzieci, dom. No i się zaczęło. Gdy w ich życiu pojawia się
Architekt zafascynowany sztuką wschodu i feng shui oraz Ogrodnik
poświęcający się pielęgnowaniu ekoogrodów, Hedvika coraz bardziej
zaczyna oddalać się od męża, poświęcając się uprawianiu swoich
ekomarchewek i segregowaniu ekoodpadów. Czarę goryczy przelewa pewna tajemnicza kobieta,
doula, akuszerka i „duchowa przewodniczka” kobiet w ciąży i połogu,
która na prośbę Hedviki wprowadza się do domu Mojmira.
Ta skrajna feministka zaczyna mieszać w głowie jego młodej
żonie, co doprowadza mężczyznę do szału. Czy ich małżeństwo przetrwa,
czy odnajdą na nowo nić porozumienia? Sięgnijcie po „Ekożonę”,
aby się przekonać.
Mojmir to mężczyzna tradycyjny
do bólu, który do szczęścia potrzebuje jedynie własnego domu,
kochającej żony i ciepłych kapci. Który czasem musi od tego domu odpocząć
w pracy. Za to Hedvika pod wpływem innych staje się nowoczesną
kobietą, która chce dzielić pasję z życiem prywatnym. Przez to mąż
zostaje zepchnięty na któreś z kolei miejsce, co powoduje
między nimi mnóstwo napięć, prowadzi do kłótni i nieporozumień.
Hedvika i Mojmir są jednak przykładem typowego małżeństwa, które
musi zmagać się z codziennymi problemami. Autor w powieści wyolbrzymił
je i stworzył bariery nie do przekroczenia, by ułatwić nam spojrzenie
na siebie samych z perspektywy, z dystansem. Myślę, że nikt nie
poczuje się urażony, gdy powiem, że cząstka każdego z nas
znajduje się czy to w Mojmirze, czy w Hedvice.
Warto także przyjrzeć się
postaci douli, która opowiada całą tę historię. To bez wątpienia postać
ciekawa, trochę przerażająca swoimi skrajnymi poglądami i wpływem,
jaki ma na życie innych. Wszystkie sytuacje, o których opowiada,
wyolbrzymia, ukazując małżeństwo, a przez to i nasze życie,
w krzywym zwierciadle. Myślę, że dla par na różnych etapach
związku jej opowieść również będzie różna - dla mnie płynie z niej
przede wszystkim taki morał, że niemożliwym jest, żeby kobieta i mężczyzna zgadali się
zawsze i w każdej spawie. Małżeństwo to sztuka kompromisu –
jeśli wciąż będziemy podkreślać to, co nas różni, nigdy się nie
dogadamy, jak stwierdza sam Mojmir.
Oczywiście cała ta historia okraszona jest
ironicznym, sarkastycznym, cudownym czeskim humorem, także nad „Ekożoną” możemy
zaśmiewać się w głos – ostrzegam na wypadek gdybyście chcieli czytać
tę książkę w autobusie! Michal Viewegh stworzył powieść, do której
koniecznie trzeba zajrzeć, zaczytać się, zastanowić i pośmiać. Z niecierpliwością
będę wyczekiwał „Ekomęża”, czyli kontynuacji tej fantastycznej powieści. A dodatkowo książki Wydawnictwa Stara Szkoła to dopracowane w każdym calu, ładnie wydane perełki, które powoli tworzą cudowną serię współczesnej literatury czeskiej - świetny pomysł na prezent dla znajomych czytelników - tak tylko podpowiadam przedświątecznie... :)
Zapraszam do zapoznania się z recenzją na vlogu, o, TUTAJ. :)
Zapraszam do zapoznania się z recenzją na vlogu, o, TUTAJ. :)
Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję
Wydawnictwu Stara Szkoła.
Dzięki za uwagę i do usłyszenia w następnej
recenzji – J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz