Uwielbiam czeską prozę i czeski humor. I czeskich pisarzy, o tak, czeskich pisarzy szczególnie. Swego czasu zaczytywałem
się w „Obsługiwałem angielskiego króla” i „Auteczku”
Hrabala, niedawno, dzięki fenomenalnej
książce Milana Kundery, dotarło do mnie, jak nieznośnie lekki jest
mój byt… ;) A teraz przyszedł czas na kolejnego Mistrza.
Przed Wami „Siekiera” Ludwíka Vaculíka! Zapraszam. :)
„Siekiera” to opowieść
praskiego dziennikarza, który po wielu latach powraca w rodzinne
Morawy, by spotkać się z dawno niewidzianym bratem. Ta pozornie
mogłoby się wydawać błaha wycieczka staje się podróżą w głąb
samego siebie, własnego życia i przeszłości. Wspomnienia dzieciństwa,
wyjazdu z domu, starych przyjaciół i rodziców odżywają i zalewają
bohatera. Krok po kroku dziennikarz wprowadza nas w swój
świat snując refleksje na przeróżne tematy.
Książkę Vaculíka możemy
czytać na bardzo wielu płaszczyznach, możemy tu „pobawić
się” w detektywa i wyłuskiwać coraz to nowe znaczenia słów autora.
Mamy do czynienia z czysto eschatologicznymi przemyśleniami,
mamy przepiękny obraz dorastania i dojrzewania, a także
niesamowitą relację między rodzicami a dziećmi, szczególnie synowsko-ojcowską
– nie zawsze dobrą, czasem cierpką, nieprzyjemną, bolesną. Autor pokazuje, jak
przez lata zmienia się postrzeganie pewnych tematów, jak do niektórych
rozmów dorastamy, podczas gdy innych nigdy nie przestajemy się bać. W końcu wiele
miejsca zajmuje analiza systemu komunistycznego –
niespełnionych obietnic i marzeń, a także życia jednostki w tym
systemie. Z tego powodu polecam lekturę „Siekiery” szczególnie
starszym czytelnikom, którzy pamiętają czasy komunizmu – myślę, że będzie
to dla Was niezwykła podróż.
Nie mogę nie wspomnieć o tym,
co, przyznam bez ogródek, zachwyciło mnie najbardziej – o języku.
Ludwík Vaculík serwuje nam, czytelnikom, prawdziwą literacką ucztę. Pomijam samo słownictwo i przepiękny
styl, dzięki którym czytanie to sama przyjemność. Gwoździem
programu jest budowa całego utworu, jest to bowiem
klasyczny strumień świadomości – przez całe dwieście osiemdziesiąt
sześć stron! Wspomnienia, listy i myśli płynnie przechodzą w siebie,
w jednym akapicie autor potrafi umieścić wydarzenia, które dzielą
dziesięciolecia, bez uprzedzenia nas o tym. Strumień świadomości to jedna z moich
ulubionych technik pisarskich, bo po pierwsze wymaga od pisarza olbrzymiego kunsztu pisarskiego i sprawności we
władaniu słowem, które w „Siekierze” Vaculík pokazuje w pełnej
krasie, a po drugie wymaga ode mnie, jako czytającego,
olbrzymiego skupienia, by odróżnić chociażby mówiące postaci i czasy,
w jakich się w danym zdaniu znajdujemy. Pozwala za to na niezwykłe
zżycie się z bohaterem. Uprzedzam jednak – „Siekiera” nie jest książką
łatwą w odbiorze i zrozumieniu i tych, którzy nie mają dużego samozaparcia,
i nie są za pan brat ze strumieniem świadomości, może zniechęcić –
nie tyle znudzić, co właśnie zniechęcić.
Aby podsumować, chciałbym
powiedzieć, że „Siekiera” jest niezwykłą pozycją – jest przede wszystkim
przykładem przepięknej klasycznej literatury, uczty dla osób kochających
teksty napisane pięknym językiem, dla tych, którzy lubią rozkoszować się
słowem. Ale też dla tych „wytrwałych”, bo Vaculík porusza różne
tematy – niektóre z nich mogą być dla nas trudne w odbiorze albo w zrozumieniu,
bo żyjemy już w zupełnie innych czasach. Z drugiej jednak strony
książka ma również jak najbardziej uniwersalne przesłanie, dotyczące
przede wszystkim relacji i dojrzewania każdego człowieka. To świetna analiza człowieka jako jednostki żyjącej
z jednej strony w rodzinie, a z drugiej – w systemie
politycznym. Gorąco polecam!
Mam nadzieję, że zachęciłem Was do zmierzenia się
z „Siekerą”, a sam nie mogę się doczekać, aż w Polsce ukażą się
kolejne pozycje tego Autora, bo niestety jego książek nie jestem
w stanie przeczytać w oryginale… Wydawnictwo Stara Szkoła –
liczę na Was! :)
Zapraszam oczywiście do zapoznania się
z recenzją „Siekiery” Ludwíka Vaculíka w formie filmowej, na vlogu,
o, TUTAJ :)
Trzymajcie się ciepło, J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz