Oto subiektywny blog i videoblog literacki! Kto czyta, żyje podwójnie, więc dlaczego nie korzystać z tej szansy? Zapraszam na wspólną podróż do świata literatury! :)

czwartek, 8 października 2015

„Paskudna historia” - Bernard Minier [Recenzja 4.]

Jesień to czas, w którym wielu z nas nachodzi ochota na kryminały, thrillery albo horrory. To z pewnością ma coś wspólnego z ponurą, zimną, deszczową aurą na zewnątrz. U mnie w tym roku sezon „straszenia się” rozpoczęła czwarta powieść francuskiego pisarza Bernarda Miniera. Na „paskudną historię”, bo to o niej mowa, czekałem od dawna i wiązałem z tą książką duże nadzieje, i, o czym zaraz się przekonacie, nie zawiodłem się.

Na Glass Island, wyspie u wybrzeży Stanów Zjednoczonych, ze swoimi dwoma matkami mieszka szesnastoletni Henry Walker. Jest całkiem zwyczajnym chłopakiem, chodzi do szkoły, ma paczkę przyjaciół, z którą spędza każdą wolną chwilę, i śliczną dziewczynę, którą bardzo kocha. Pewnego dnia jednak Naomi postanawia zerwać z Henrym, a następnego dnia zostaje znaleziona martwa. Życie chłopaka staje na głowie. Gdy Henry okazuje się głównym podejrzanym o zabójstwo, tajemnice się piętrzą, a jakby tego było mało, ludzie wokół zdają się wiedzieć więcej o jego przeszłości niż sam Henry. Chłopak czuje, że nadszedł czas, by stawić czoła cieniom z przeszłości.


To już druga, po „Kręgu”, książka Miniera, w której bohaterem jest grupa nastolatków, i autor świetnie radzi sobie z przedstawieniem ich dylematów i problemów. Wchodzi w sam środek społeczności malej wyspy i analizuje relacje między jej członkami z wnikliwością detektywa. Sam Henry, który jest narratorem całej historii, jest uważnym obserwatorem, dzięki czemu cała historia jest tak bardzo wiarygodna i czujemy się, jakbyśmy sami żyli na Glass Island.

Poprzednie trzy książki Miniera, czyli „Bielszy odcień śmierci”, „Krąg” i „Nie gaś światła” tworzyły cykl powieściowy, który łączyła postać komisarza Martina Servaza. „Paskudna historia” to zupełnie odrębna od tego cyklu książka i wyraźni różni się od nich, ponieważ pisarz położył mniejszy nacisk na wątek kryminalny, mniej miejsca na kartach powieści zajmują szczegóły z prowadzenia śledztwa, mimo że poszukiwanie mordercy Naomi stanowi oś fabularną powieści. Morderstwo to służy jednak bardziej przedstawieniu pewnej idei, bo Minier chce nam tą powieścią pokazać, że w dzisiejszych czasach, w dobie Internetu, nic nie możemy zachować dla siebie, jesteśmy bez przerwy wystawieni na widok publiczny. Podczas czytania „Paskudnej historii” cały czas mamy poczucie osaczenia i zagrożenia.

Minier jest mistrzem budowania napięcia, więc „Paskudna historia” to książka z tych, w których z każdą przeczytaną stroną coraz bardziej boli nas brzuch, a serce podchodzi do gardła, ale mimo wszystko nie jesteśmy w stanie odłożyć tej powieści, bo jest niesamowicie wciągająca i prowadzi do całkowicie zaskakującego zakończenia – jak to bywa u Miniera. Podsumowując, „Paskudna historia” to świetnie skonstruowany i nieszablonowy, mroczny thriller, który warto poznać – podobnie jak inne książki tego autora. Na jesienne wieczory polecam Wam tę książkę bardzo serdecznie – swoją drogą akcja powieści dzieje się na przełomie września i października, więc idealnie wpasowuje się „na teraz”. :)


Dziękuję Wam za przeczytanie recenzji, jeżeli macie ochotę, zachęcam do pozostawienia komentarza ze swoimi opiniami :) Zapraszam też na vloga, gdzie ukazała się już wideorecenzja „Paskudnej historii” – możecie jej wysłuchać o TUTAJ.


Trzymajcie się ciepło – J. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz