Oto subiektywny blog i videoblog literacki! Kto czyta, żyje podwójnie, więc dlaczego nie korzystać z tej szansy? Zapraszam na wspólną podróż do świata literatury! :)

piątek, 9 października 2015

„Wakacje” + „Zwyczajny dzień” - Nina Majewska-Brown [Recenzja 5.]

Jest piątkowy wieczór, zbliża się sobota i niedziela, czyli czas, w którym moglibyśmy poczytacie, a Wy, o zgrozo, nie wiecie, co zdjąć z półki? Mam dla Was świetną propozycję lekkiej, a przy tym mądrej i przejmującej weekendowej lektury. Zapraszam na recenzję dwóch powieści Niny Majewskiej-Brown pt. „Wakacje” oraz „Zwyczajny dzień”.

Wbrew wszelkim pozorom – a zwłaszcza wbrew opisowi z tyłu książki, który nie wiem czemu brzmi akurat TAK, bo zupełnie nie pasuje do treści i wprowadza jedynie w błąd, zapowiadając błahą powiastkę – „Wakacje” to nie zwykła „babska” literatura (swoją drogą uważam że coś takiego w ogóle nie istnieje – bo co jest w takim razie „męską literaturą” – każdy może według mnie czytać każdą książkę i coś z niej dla siebie wyciągnąć). Owszem opowieść zaczyna się przyjemnie i lekko. Główna bohaterka i zarazem narratorka powieści, Nina Brown, wyjeżdża na wakacje wraz z mężem Bartkiem i dwojgiem dzieci – Jaśkiem i Klarą. Wakacje w Barcelonie mają być rodzinną sielanką wypełnioną plażowaniem i zwiedzaniem zabytków. Okazuje się, że plan może spalić na panewce, gdy w Barcelonie zupełnie niespodziewanie – przynajmniej dla głównej bohaterki – pojawiają  się teściowie Niny, z którymi ma ona, delikatnie rzec ujmując, chłodne relacje.

Przyjazd teściów prowadzi oczywiście do mnóstwa zabawnych i rozbrajających sytuacji, które opisane lekkim i przyjemnym językiem zmuszają do śmiechu, przecież tyle z nich znamy z codziennego życia! A może wakacje staną się okazją do odbudowania nadszarpniętego zaufania? :) Do tego wszystkiego razem z bohaterami „Wakacji” zajrzymy w uliczki gorącej Barcelony, wypijemy aromatyczną kawę na placu przed katedrą i przyjrzymy się uczuciu rodzącemu się między Jaśkiem a pewną młodą Hiszpanką…

I tak wakacje niemal już dobiegają końca, gdy nagle wydarza się coś, czego nigdy nie moglibyśmy oczekiwać w takiej powieści. Cios w brzuch, po którym brakuje nam tchu. Śmiech przechodzi w łzy i ściśnięte gardło. I nagle główna bohaterka musi odnaleźć się w zupełnie nowej sytuacji, poradzić sobie z problemami, których nie przewidziała w najśmielszych snach, przewartościować swoje życie. „Zwyczajny dzień” to ciąg dalszy jej zmagań z rzeczywistością, a całą książkę można by streścić zdaniem „nieszczęścia chodzą parami, a często i stadami”. I chociaż muszę przyznać, że druga część cyklu o Ninie Brown podobała mi się odrobinę mniej – może dlatego, że bohaterka trochę zaczęła mnie denerwować swoją roszczeniową postawą i ciągłym wywyższaniem się nad wszystkimi wokół – to autorka utrzymała język i zabawny, ironiczny komentarz do wydarzeń na dobrym poziomie, co sprawia, że i tę książkę czyta się niemal równie przyjemnie jak pierwszą. 




„Wakacje” i „Zwyczajny dzień” to powieści z przesłaniem. Wskazują nam, że powinniśmy każdego dnia dziękować za to, co mamy, bo któregoś ranka możemy bardzo łatwo stracić wszystko, na czym nam zależy. Pokazują, jak trudno przewartościować swoje życie i znaleźć sens w tym, co, przynajmniej pozornie, nie ma już sensu. Autorka podpowiada, że powinniśmy bardziej doceniać rzeczy, które, jak nam się wydaje, należą się nam jak przysłowiowemu psu zupa. Zachęcam Was, żebyście poznali Ninę Brown i jej zwariowaną rodzinę – mam nadzieję, że te powieści zauroczą was i wciągną, tak jak zauroczyły i wciągnęły mnie. ;)
Zapraszam do wysłuchania mojej recenzji książek Niny Majewskiej-Brown na vlogu – o TUTAJ. :)


Trzymajcie się ciepło!

J.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz