Remigiusz Mróz –
tego Autora kojarzy chyba niemal każdy miłośnik kryminałów i ten,
kto śledzi polski świat literacki. Świat, do którego Mróz wpadł
ostatnio z impetem i, sądząc po liczbie zapowiedzi, nie zamierza szybko go opuszczać.
I dzięki Bogu, bo to byłaby niepowetowana strata dla naszej
rodzimej literatury współczesnej! Ale poważniej już mówiąc, w końcu skonfrontowałem
się z krążącym wokół mnie ostatnio „mitem Mroza” czytając „Kasację”. I wiecie,
co Wam powiem? Że to jedna z lepszych książek tego roku.
Ale ponieważ nie lubię być gołosłowny, zaraz powiem Wam dlaczego.
„Kasacja” to pierwsza część
cyklu o bezkompromisowym duecie prawniczym, czyli adwokat Joanna Chyłka i aplikant
Kordian Oryński vel Zordon z kancelarii Żelazny
& McVay na tropie! Chyłka dostaje trudną sprawę: musi bronić
Piotra Langera, który bestialsko zamordował dwoje ludzi i spędził
dziesięć dni we własnym mieszkaniu z ich zwłokami. Wszystkie
dowody jednoznacznie wskazują, że to Lange jest zabójcą, a sam
oskarżony na dodatek odmawia składania zeznań… Jednym słowem –
był winny, cytując Chyłkę, „winny jak ocet. Bez dwóch zdań”. Jednakże
Joanna, jak na główną bohaterkę kryminału przystało, „ma nosa” i cała sprawa budzi jej
wątpliwości. W dodatku do pomocy dostaje młodego aplikanta i wydaje
się, że niełatwo będzie im się dogadać. Co z tego wyniknie i czy
przebojowy duet dotrze do prawdy? Ja Wam tego nie powiem! Sięgnijcie
po „Kasację” i sami się przekonajcie. :)
Peany na cześć
„Kasacji” muszę zacząć od postaci Joanny Chyłki, nie ma innej
możliwości. Ta postać od pierwszego zdania, które wypowiada, aż do ostatniego,
jest perfekcyjna. Bezkompromisowa. Ostra. Zjadliwa. Błyskotliwa (ale nie
genialna, całe szczęście). Cudownie wredna. No i ma nadzwyczajne
poczucie humoru. I naprawdę jest postacią z krwi i kości,
którą widzę, gdy o niej czytam, i potrafię usłyszeć, gdy mówi, a lepszego komplementu chyba być
nie może. Za postać pani adwokat należą się Autorowi głębokie
ukłony! Nie da się jej nie lubić! Znacznie większy problem mam z Oryńskim,
który… sam nie wiem, szczerze mówiąc. Mam dziwne wrażenie, że to j e g o
powinienem był polubić, ale dla mnie Kordian był tylko kontrapunktem
dla Chyłki, na jego tle łatwiej było dostrzec cały jej geniusz i finezję…
Wybacz, Zordon, może w następnym tomie się dogadamy… :D
Nie będę Wam opowiadał
intrygi, bo powinniście sami sprawdzić, jaka jest ciekawa i wciągająca,
powiem jedynie, że dodatkiem do tej intrygi jest interesujący opis
prawniczego świata. Mróz zdradza nam kulisy pracy kancelarii adwokackiej,
sądu i prokuratury. I widać, że wie, co mówi, i wie, j a k
o tym mówić. Jestem zupełnym „prawniczym” laikiem i obawiałem
się, że się pogubię w działaniach bohaterów, milionach kodeksów, paragrafów i orzeczeń
(bo, nie ukrywajmy, z tym głównie prawników kojarzymy), ale nic
podobnego – wszystkie poczynania bohaterów zostały wyjaśnione
jasno i przystępnie, i czytanie było samą przyjemnością. Czy
tak dokładnie wygląda postępowanie na sali sądowej i czy
wszystko, co Autor napisał, zgodne jest z literą prawa – nie
wiem. Ale ja mu wierzę.
Jakby tego było mało,
całą przygodę Autor okrasił błyskotliwymi, momentami niezwykle zabawnymi dialogami,
i między innymi to one tak napędzają akcję i uprzyjemniają
każdą chwilę spędzoną z książką. Mróz ustrzegł się wszystkich błędów,
które czyhają na początkujących pisarzy. „Kasacja” nie jest wtórna,
wciąga, zapiera dech w piersiach i oszałamia, tak że po lekturze
pozostaje jedynie świetne wspomnienia i przemożne pragnienie
sięgnięcia po kontynuację.
Przeczytałem dopiero jedną książkę
Remigiusza Mroza, ale jest ona naprawdę dobra. Bardzo, bardzo dobra.
„Kasacji” po prostu nie da się odłożyć, to książka, którą
zaczynamy wieczorem, a kończymy rano. Ponieważ ja z rozsądku –
a raczej z konieczności – chodzę spać, zajęło mi to dwa wieczory.
I dziękuję Autorowi za dwa cudne wieczory w świecie
Chyłki (i Zordona, niech mu będzie :D). Bardzo Was proszę,
biegnijcie do księgarń, biegnijcie do bibliotek, chwytajcie „Kasację”
i cieszcie się, że mamy w Polsce Autora, którego proza stoi w jednym
rzędzie z książkami najlepszych twórców gatunku. Mnie zostało do nadrobienia jeszcze siedem książek Mroza, ale wierzę, nie, w i e m, że na zachwyty
nie jest za wcześnie. Ale możecie być pewni, że zapoznam się z całą
twórczością tego Pana, bo nie odmówię sobie ani chwili przyjemności płynącej
z czytania Jego prozy. Więc… winter
is coming. Na blogu i vlogu nadchodzi Mróz.
Remigiusz Mróz. Więcej nie powiem… do następnego razu, który,
coś tak czuję, nastąpi już niedługo! :)
Z wersją
na vlogu możecie zapoznać się TUTAJ.
Trzymajcie
się, J.
Nie przepadam za kryminałami. Tak mi jakoś zostało po lekturze szkolnej, ale jak czytam książki polskich autorów, to patrzę na nie z trochę innej strony. Przede wszystkim czuję dumę, jeśli niczego nie kopiują i wykazują się kreatywnością. Nazwisko Mroza nie raz słyszałam, więc istnieje prawdopodobieństwo, że sięgnę po książkę i przekonam się do kryminałów.
OdpowiedzUsuńPoza tym świetna recenzja ;)
Mróz naprawdę dobrze pisze, ten "mit" który narósł wokół niego wcale nie jest według mnie przesadą, więc polecam :) Poza tym pisze nie tylko kryminały, może bardziej zainteresuje Cię na przykład "Parabellum"? :) Ach, i cieszę się, że spodobała się recenzja :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń