Oto subiektywny blog i videoblog literacki! Kto czyta, żyje podwójnie, więc dlaczego nie korzystać z tej szansy? Zapraszam na wspólną podróż do świata literatury! :)

wtorek, 16 sierpnia 2016

"Rzeka podziemna" - Tomasz Jastrun [Recenzja 69.]

Witajcie w kolejnej recenzji! Choć lato w pełni, pogoda za oknem piękna i czas zdecydowanie urlopowy, książka, o której dzisiaj chcę Wam opowiedzieć, zdecydowanie nie należy do optymistycznych. Wręcz przeciwnie – jest trudna, smutna i przygnębiająca, i zdaję sobie sprawę, że to nie czas na takie lektury, chociaż z drugiej strony zastanawiam się, czy na takie lektury  k i e d y k o l w i e k  jest czas. Tak czy owak jednak, chciałbym przekonać Was, że warto sięgnąć po „Rzekę podziemną” Tomasza Jastruna, którą niedawno zdecydowało się wznowić Wydawnictwo Czarna Owca – choć nie jest to książka bez wad, o czym zaraz opowiem. Zapraszam na recenzję.


Główny bohater to mężczyzna w średnim wieku, który niejedno już przeżył – pamięta czasy komunizmu w Polsce, reformy „Solidarności” i powolną wędrówkę naszego kraju ku lepszemu (która, według niego, wciąż trwa). Ma żonę, która jakby nie była jego żoną, bo widują się rzadko i porozumienie, które kiedyś ich łączyło, gdzieś wyparowało, a także dwoje dzieci, każde z innego związku. Stara się opiekować chorą na depresję matką, której choroba z upływem lat podpowiada coraz dziwniejsze i coraz bardziej niezrozumiałe pomysły. Bohater ma liczne kochanki i wplątuje się w romanse, które mają pomóc mu w walce z kryzysem wieku średniego. A na dodatek, a może przede wszystkim, ma depresję, która powoli, krok po kroku, opanowuje wszystkie sfery jego życia. Tomasz Jastrun pokazuje nam właśnie tę drogę, zaprasza, byśmy obejrzeli niczym na filmie upadek człowieka uginającego się pod brzemieniem choroby, który poszukuje pomocy wszędzie – u lekarzy, psychiatrów, wróżbitów, energoterapuetów. I pokazuje ten proces naprawdę przejmująco.

Przede wszystkim muszę zwrócić uwagę na to, że w książce z pewnością pojawiają się liczne wątki autobiograficzne, a główny bohater jest po części alter ego autora – zarówno pod względem przeszłości, ponieważ obaj działali w podziemiu w czasach komunistycznych, pamiętają czasy „drugiego obiegu”, jak i pod względem choroby. Jak przeczytałem, autor również od lat zmaga się z depresją. I moim zdaniem największą zaletą „Rzeki podziemnej” jest właśnie niezwykle wierny opis objawów choroby, odczuć człowieka opętanego depresją i prób wyrwania się z jej uścisku. Te opisy, myśli bohatera, zwłaszcza zapisane w przedostatnim rozdziale nazwanym „Zapiski z dna”, są bardzo poruszające, chwytają za serce i dają świetny obraz tego, co dzieje się w umyśle chorego. I chociaż ja, całe szczęście, nie znam tych objawów, podpytałem kogoś, kto je zna i potwierdził, że rzeczywiście tak mogło to wyglądać – tym bardziej brawa dla Autora, bo wyobrażam sobie jak ciężko było napisać tak osobisty tekst, tym bardziej, że, jak widać, nietrudno powiązać głównego bohatera z pisarzem.

Nie byłbym też sobą, gdybym nie wspomniał o języku – Tomasz Jastrun jest znanym polskim poetą i pisarzem, a ja wcześniej nie czytałem jego tekstów. Dowiedziałem się jednak, że mogę się tu spodziewać jedynie dobrego – i tak rzeczywiście było. „Rzeka podziemna” napisana jest naprawdę przepięknym, poetyckim językiem – powiedziałbym wręcz, że momentami balansuje na granicy tekstu poetyckiego i prozy. Żeby ukazać wizje i stan psychicznego człowieka chorego na depresję, Jastrun używa bardzo wielu metafor, ale nic na siłę – wszystkie jego porównania są rzeczywiście obrazowe i pomagają nam, czytelnikom niezaznajomionym z chorobą, choć troszkę poczuć to, co czuł bohater.

Dlaczego jednak we wstępie do recenzji napisałem, że książka nie jest idealna? No cóż, oczywiście niektórzy się ze mną nie zgodzą, bo jak zwykle, co dla jednego jest wadą, dla innego będzie zaletą, ale muszę o tym wspomnieć. Główny bohater radzi sobie z chorobą i kryzysem stosując swoją „prywatną terapię” seksem. Chyba mógłbym nawet poczuć się usprawiedliwiony, gdybym po tym, co przeczytałem, nazwał go seksoholikiem. Autor postanowił opisać nam – z szczegółami – wiele z tych stosunków, efektem czego miejscami „Rzeka podziemna” staje się kroniką miłosnych podbojów mężczyzny, który młodość ma już, niestety, dawno za sobą. Choć zazwyczaj tego nie robię przed napisaniem własnej opinii, przejrzałem pobieżnie kilka recenzji innych blogerów i zauważyłem, że generalnie krytykowali te opisy. Przyznaję, że momentami tekst ociera się o śmieszność, ale moim zdaniem aż tak źle nie było – w kontekście całej książki dostrzegam sens tych fragmentów i przymykam na nie oko – niemniej wspomnieć o tym musiałem.

Podsumowując, „Rzeka podziemna” Tomasza Jastruna to jedno z jego ważniejszych dzieł, które ukazuje upadek człowieka chorego na depresję. Ale myślę sobie, że to dzieło ważne nie tylko dla tych, którzy cierpią podobnie jak główny bohater tej powieści, ponieważ, jak słusznie zauważa Jastrun i jak alarmują w ostatnich latach naukowcy, depresja staje się niemalże epidemią. W świecie, w którym żyjemy w ciągłym stresie, napięciu, strachu, bardzo łatwo jest dać się wypchnąć z nurtu i popłynąć naszą własną rzeką podziemną. I dlatego właśnie, moim zdaniem, warto sięgnąć po tę powieść.



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

Do usłyszenia niebawem!

1 komentarz:

  1. Utwór wartościowy i o poważnym charakterze. Myślę, że potrzebny w czasach, kiedy rynek zalewają tandetne propozycje książkowe.

    OdpowiedzUsuń