Witajcie
w kolejnej recenzji! Dzisiaj coś nieco nietypowego na moim
blogu, ponieważ mam coś dla miłośników historii, wspomnień wojennych i militariów.
Wydawnictwo Latarnia, które niedawno powstało, stworzyło serię, w której
przypomina dzieła mniej znanych lub zapomnianych już teraz autorów.
We współpracy z nimi chciałbym odkurzyć nieco „W polu”
Stanisława Rembeka i sprawdzić, czy „to się jeszcze da czytać”
– zapraszam! :)
„W polu” to zapis przeżyć jednej z kompanii Wojska Polskiego podczas wojny polsko-bolszewickiej, w której udział brał również sam autor. Kolejne rozdziały opowiadają o sytuacji przed bitwą, w czasie walk, odwrotu i później, a w te opisy wplecione zostały również opowieści o lasach żołnierzy walczących w brygadzie. Szczególną uwagę zwracają dwie rzeczy – opisy walk i kreacja psychologiczna żołnierzy, zwłaszcza porucznika Paprosińskiego. Ponieważ myślę, że te aspekty są najciekawsze, i najwięcej powiedzą o tym, czym ta powieść tak naprawdę jest, na nich chciałbym się skupić.
Jeśli chodzi o opisy,
to naturalnym wydaje się, że są tak wiarygodne i realistyczne, skoro autor
opisuje wszystko to, co sam widział i czego doświadczył.
Moją uwagę przykuł szczególnie rozdział „W bitwie”, cały poświęcony jednej nocy, w trakcie której doszło do starcia między
bolszewikami a Polakami. Opisane w nim wrażenia walczącego na froncie
Paprosińskiego są niezwykle realistyczne i przejmujące, choć też
krwawe i brutalne, na co trzeba być przygotowanym. Może to zabawne,
ale w jakiś dziwny sposób kojarzą mi się z opisami bitwy
kreowanymi przez Sienkiewicza chociażby w „Trylogii” – i tu i tu mnóstwo mamy
dymu, huku, krzyków ludzi, a opisy są bardzo ekspresyjne,
plastyczne, mamy wrażenie, jakby oddziaływały na niemal wszystkie zmysły.
Tworzą po prostu klimat bitwy, tak wiarygodnie, że zdaje nam się,
jakbyśmy byli w samym jej centrum.
Z drugiej
strony powieść Rembeka ma też swoje, można powiedzieć, głębsze
dno. Autor przedstawił bowiem wpływ wojny na psychikę człowieka.
Pokazał, że stres wojenny, skrajne emocje i ciągłe oczekiwanie na śmierć,
która może nadejść o każdej porze dnia i nocy, nawet z najbardziej
nieoczekiwanej strony, ma na żołnierzy destrukcyjny wpływ. Ci ludzie,
którzy zupełnie się nie znając, muszą walczyć ramię w ramię, a czasem
nawet oddać za siebie życie. Są zmuszeni przebywać ze sobą dwadzieścia cztery
godziny na dobę, a Stanisław Rembek dobitnie pokazuje, jakie to czasem
nieznośne i trudne do zniesienia, jak między żołnierzami wybuchają
kłótnie i bijatyki, i nawet ci, którzy kiedyś byli przyjaciółmi,
mogą zostać wrogami. Zwłaszcza że wojna zmienia ludzi, zmienia ich
postrzeganie świata, wizję przyszłości, osłabia wiarę – w Boga i w innych
ludzi. Człowiek, który raz musiał oglądać potworności wojny, już
nigdy nie będzie taki sam, i to akurat przesłanie „W polu”
pozostaje aktualne do dziś.
Przyznaję
szczerze, że traktowałem tę książkę trochę jako eksperyment – po pierwsze
chciałem się przekonać, czy to coś dla mnie (i okazało się,
że choć nie wszystkie fragmenty jednakowo mnie zainteresowały, to naprawdę
dobrze mi się czytało!), a po drugie, czy ta proza po tych
wszystkich latach nie zestarzała się, czy nie trąci myszką, czy to się
jeszcze da czytać. Otóż da się! Jeżeli kogoś interesuje
historia, wojna polsko-bolszewicka i militaria, to z pewnością
się w tej powieści odnajdzie. Myślę, że warto czasem sięgnąć po taką
książkę, zupełnie inną, niż te, które czytamy zazwyczaj, i po prostu przekonać
się samemu. Zwłaszcza, że Wydawnictwo Latarnia, jak się przekonałem, dba o swoich
czytelników, i dba zarówno o estetyczne wydanie jak i o dobre
opracowanie tekstu, więc – nic, tylko brać i czytać! A jeśli potrzebujecie
jeszcze zachęty, zapraszam na kanał, do FILMU, w którym
opowiadam o tej książce. Zapraszam też na mój PROFIL na Facebooku,
bo tam do wygrania jest jeden egzemplarz powieści! Zachęcam
do brania udziału! :)
Za egzemplarz recenzencki i konkursowy
dziękuję Wydawnictwu Latarnia.
Do usłyszenia niebawem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz