Dzień
dobry moi Drodzy!
Sesja –
niech to słowo mówi samo za siebie. Ostatnio wszędzie
(czytaj: na wszystkich moich mediach) zapadła cisza, bo nauka do kolokwium
i egzaminów przytłoczyła wszelkie inne zajęcia. To znaczy pisanie
i nagrywanie, bo czytać czytam, głównie po nocach. W związku z tym
nazbierało się trochę książek, o których chcę Wam opowiedzieć. Dzisiaj
o jednej z nich, biografii tym razem. Biografii niezwykłej
Kobiety, niezwykłej Aktorki (przez naprawdę wielkie „A”!) i osoby,
którą niezwykle szanuję po prostu za to, jaka jest. Mowa rzecz jasna o Meryl
Streep, Żelaznej Damie światowego aktorstwa, która potrafi zagrać
wszystko i wszystkich, a czego się nie dotknie, zamienia w złoto (choć
według niektórych jest „najbardziej przecenioną aktorką w Hollywood”… taki kiepski żarcik,
ale nie mogłem się powstrzymać :D). Życie zdobywczyni rekordowej liczby
nominacji do Oscarów i aż trzech statuetek, oraz niezliczonej
liczby innych nagród, zostało prześwietlone przez Michaela Schulmana i opisane
w książce „Meryl Streep. Znowu ona!”. Gdy tylko usłyszałem, że ta biografia ukazuje
się w Polsce, wiedziałem, że będę chciał ją przeczytać, oczekiwałem że
odkryje przede mną nieznane kulisy sławy Meryl Streep. Czy tak się stało? No cóż,
odczucia po lekturze mam mieszane, o czym zaraz Wam
opowiem.
Na początek
plusy – Schulman opowieść o życiu Meryl zaczął od jej lat
młodzieńczych, gdy uczyła się w szkole, gdy jeszcze nie była pewna,
czy wstąpić na drogę aktorską. Jaka była, jak postrzegali ją
koledzy, koleżanki, nauczyciele. Opowiada o pierwszych miłościach i zauroczeniach,
o kompleksach – tak, ona też je miała! – i o życiu rodzinnym
(choć niestety nie za dużo). Wszystko to jest bardzo ciekawe,
bo odkrywa przed nami Meryl przede wszystkim jako zafascynowaną
teatrem i sceną – w końcu dziś kojarzymy ją przede wszystkim z filmem,
bezdyskusyjnie jest gwiazdą kina, a zaczynała jako aktorka teatralna.
Dzięki szczegółowo opisanych początkach jej kariery i zmaganiach
szkolnych i uniwersyteckich dowiadujemy się, skąd ta tak
charakterystyczna dla niej lekkość wcielania się w liczne,
często bardzo różniące się od siebie role, poznajemy sposób pracy
Meryl i jej determinację. Brzmi świetnie, prawda? No właśnie, jest
jednak pewien problem.
Problemem
tym jest mianowicie fakt, że niemalże
c a ł ą książkę
zajmują początki kariery Meryl. Michael Schulmann poświęca jej latom
szkolnym i uniwersyteckim ogromnie dużo uwagi, analizuje najmniejsze
drobiazgi, opisuje jej znajomych, przygląda się ich wspomnieniom i wypowiedziom,
szeroko (b a r d z o szeroko) opisuje sytuację,
w jakiej znalazł się wówczas uniwersytet w Yale, jego dyrektor,
nauczyciele etc. Tych informacji, po części właściwie niezwiązanych,
bądź bardzo luźno związanych z osobą Meryl jest moim zdaniem
trochę za dużo. Co gorsza, ta analiza trwa i trwa,
żeby potem, nagle, akcja przyspieszyła, i całą resztę kariery Meryl
od czasu zdobycia pierwszego Oscara autor zawarł na dwudziestu,
może trzydziestu stronach… Nie wiem, czy ta książka ma być
zaledwie pierwszym tomem jakiejś obszerniejszej biografii? Gdzie inne wspaniałe
filmy Meryl poza „Sprawą Kramerów”? Gdzie takie dzieła jak „Kochanica francuza”,
„Godziny”, „Wybór Zofii”, „Żelazna Dama”? Gdzie drugi, trzeci Oscar? Nie
bardzo, przyznaję rozumiem ten zabieg, a w każdym razie nie
rozumiałem, dopóki nie zajrzałem do Internetu…
Otóż
oryginalny tytuł tej książki to Her
Again: Becoming Meryl Streep – i wszystko nabiera sensu.
Mogę się zgodzić, że to biografia pewnego fragmentu życia aktorki,
opowieść o s t a w a n i u s i ę Meryl Streep (jak mówi angielski tytuł),
ale czuję się trochę oszukany przez polskie tłumaczenie, które sugeruje,
że dostanę jednak pełną opowieść o karierze Meryl, począwszy od jej
ostatniego Oscara aż do samych początków. Uważajcie, jeśli też
nie chcecie się nabrać! I może jeszcze wszystko byłoby jako tako,
gdyby nie dobijający całość fakt, że niestety w moim odczuciu książki nie
czyta się lekko, choć to oczywiście jedynie subiektywne odczucie. Nie
wiem, czy to kwestia tłumacza, który tak mało finezyjnie, jak do tytułu,
podszedł też do treści, czy to pióro Schulmana jest
przyciężkawe, grunt, że przez tę biografię raczej brnąłem, niż płynąłem, a szkoda,
bo życie Meryl naprawdę jest fascynujące i myślę, można by je
spisać w postaci pasjonującej opowieści.
Na pocieszenie
jeszcze dodam, że książka zawiera naprawdę mnóstwo faktów i widać,
że autor przyłożył się do pracy – zawarł w książce mnóstwo informacji,
dzięki czemu Ci, którzy są naprawdę głodni wiedzy o młodzieńczych
latach Meryl i o kondycji teatru amerykańskiego lat
70. I 80. ubiegłego wieku, na pewno się w tej biografii odnajdą.
To duży plus, bo przecież zadaniem biografii jest przede
wszystkim przekazanie możliwie wielu ciekawostek o życiu danej
osoby, więc… podsumowując, „Meryl Streep. Znowu ona!” polecam wybitnie
zainteresowanym i zagorzałym fanom aktorki. Nie jest to książka lekka,
ale ciekawi z pewnością wyciągną z niej sporo dla siebie.
Nie liczcie, że poznacie dokładnie całą biografię Meryl, ale raczej genezę jej
oszałamiającej kariery i podstawy szlifowania ogromnego talentu,
który bez wątpienia ma. Chociaż moje odczucia są mieszane,
polecam Wam spróbować, jeśli czujecie, że to coś dla Was, i jeśli chcecie
spróbować – ta książka generalnie odbiła się jesienią dość
szerokim echem, a recenzje zapowiadały naprawdę dobrą lekturę, więc może to ja mam
nieco inny gust, i warto, żebyście przyjrzeli się jej sami. :)
Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję
Wydawnictwu Marginesy!
Do usłyszenia już
niebawem. :)
Aż wstyd się przyznać, że nie widziałem żadnego filmu z panią Streep. Postaram się to nadrobić. A biografii chyba jeszcze ni czytałem, może zacznę. Recenzja ciekawa i miło było zajrzeć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Piotr.