Oto subiektywny blog i videoblog literacki! Kto czyta, żyje podwójnie, więc dlaczego nie korzystać z tej szansy? Zapraszam na wspólną podróż do świata literatury! :)

poniedziałek, 13 lutego 2017

"Dziennik kasztelana" - Evžen Boček - PATRONAT [Recenzja 84.]

Witajcie, moi Drodzy, w kolejny piątek! Dzisiaj recenzja książki, którą miałem ogromną przyjemność objąć patronatem medialnym, książki jednego moich ulubionych czeskich autorów. Po ogromnym sukcesie „Ostatniej arystokratki” i „Arystokratki w ukropie” powraca Evžen Boček – mistrz czeskiego humoru i ironii! Tym razem przed Wami „Dziennik kasztelana”, czyli opowieść o pewnym kasztelanie i go zamku… a może o pewnym zamku i jego kasztelanie? Posłuchajcie sami…


Wiktor ma serdecznie dość życia w wielkim mieście i opuszcza Pragę, by objąć posadę kasztelana na pewnym morawskim zamku. Na miejscu Wiktor zastaje zniszczone zamczysko i grupę nieco ekscentrycznych pracowników, a dodatkowo poznaje mnóstwo historii związanych z przeszłością zamku i poprzednim kasztelanem – człowiekiem, który niemalże obrósł legendą wśród mieszkańców zamku i okolicznych terenów. Niestety nikt nie wspomina go dobrze, więc Wiktor musi się zmierzyć z historią, jeżeli chce teraz zaopiekować się zamkiem. Wizja sielankowego życia szybko się jednak rozwiewa, bo jego nowe miejsce zamieszkania zdaje się żyć własnym życiem, a gdy do Wiktora sprowadzają się żona i córeczka, zamek zdaje się źle wpływać na dziewczynkę… Rodzice zaczynają się o nią martwić. Jeśli chcecie się dowiedzieć, co z tego wyniknie i czy kasztelan odkryje tajemnicę zamku, sięgnijcie po „Dziennik kasztelana”.

Na samym początku muszę zaznaczyć, że „Dziennik kasztelana” nie ma nic wspólnego z poprzednimi powieściami Bočka. Jeżeli oczekujecie kontynuacji „Arystokratki w ukropie” lub chcecie spotkać tych samych bohaterów, to w „Dzienniku kasztelana” ich nie znajdziecie. Jedynym, co łączy te książki, jest miejsce akcji – zamek. Poza tym jednak „Dziennik…” jest zupełnie samodzielną historią. Wcale jednak na tym nie traci, bo Boček zdecydował się tym razem na opowieść w zupełnie innym klimacie – jego najnowsza powieść to nie typowa czeska komedia. Oczywiście, widać w niej charakterystyczny, lekki, ironizujący styl autora, który tak dobrze znamy, ale jednocześnie Boček postawił tym razem na dreszczyk emocji. Zamek to nawiedzone miejsce, w którym wszyscy mieszkańcy czują się nieswojo – nieswojo czujemy się nawet my, czytelnicy. Autor sięga do klasyki: pękające lustra, skrzypiąca podłoga, dziwne, niewyjaśnione zdarzenia. Zapewniam was jednak, że te stare sposoby dalej działają!

Dodatkowo Evžen Boček sam jest kasztelanem, dlatego jego powieść jest częściowo powieścią autobiograficzną. Sam „Dziennik…”, tak jak wskazuje tytuł, napisany jest w formie pamiętnika. Autor pokazuje nam, jak wygląda opieka nad zamkiem i życie w nim na co dzień, jak planuje się sezon turystyczny i ile pracy wymaga czuwanie nad takim miejscem. Tak jak w serii o Marii Kostce wyśmiewa biurokrację, koneksje, przedstawia nam czeską mentalność i podejście do życia. Przede wszystkim jednak, „Dziennik kasztelana” to wspaniała powieść „rozrywkowa” – lekka i przyjemna, dobrze się czyta i wspaniale się przy niej bawimy! Uważam że to bardzo dobrze, bo brakuje mi ostatnio literatury, którą możemy czytać dla czystej przyjemności i do której możemy po czasie wracać z uśmiechem na ustach, a Evžen Boček takich właśnie książek nam dostarcza.

Podsumowując, „Dziennik kasztelana” to świetna propozycja zarówno dla tych, którzy Bočka już znają, jak i dla tych, którzy dopiero chcą się zaznajomić z jego twórczością. Miłośnicy czeskiego humoru i opowieści z dreszczykiem będą zachwyceni! Jeżeli ta rekomendacja Was zachęca, koniecznie zajrzyjcie na mojego Facebooka i do recenzji na YouTubie, bo mam tam dla Was do wygrania książki wraz z blogowymi zakładkami – warto brać udział w konkursach!



Bardzo dziękuję Wydawnictwu Stara Szkoła za egzemplarz recenzencki, egzemplarze konkursowe i możliwość objęcia książki patronatem medialnym.

Do usłyszenia niebawem!

1 komentarz:

  1. Wzbudzono mój apetyt na tę książkę, przyjemne zaczytanie z dreszczykiem się szykuje. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń