Oto subiektywny blog i videoblog literacki! Kto czyta, żyje podwójnie, więc dlaczego nie korzystać z tej szansy? Zapraszam na wspólną podróż do świata literatury! :)

środa, 3 sierpnia 2016

"Klasztor" - Zachar Prilepin [Recenzja 67.]

Witajcie, moi Drodzy! Wydaje mi się, że w końcu się pozbierałem, przemyślałem książkę, o której dziś chcę Wam opowiedzieć, i mogę ją zrecenzować, choć nie będzie prosto, bo o literaturze łagrowej nigdy nie pisze się prosto. „Klasztor” Zachara Prilepina to w Rosji wielkie wydarzenie i naprawdę epicka opowieść, stawiana pomiędzy Dostojewskim i Mannem. Jak łatwo się zorientować, i ja uważam, że to naprawdę coś wielkiego – a dlaczego, postaram się Wam zaraz wytłumaczyć. Ale najpierw co nieco o fabule.


Tytułowy klasztor to średniowieczny monastyr położony na Wyspach Sołowieckich w Rosji, który na początku XX wieku stał się jednym z pierwszych sowieckich łagrów – obozów pracy. Tam właśnie zostaje zesłany skazany za zabicie ojca Artiom Goriainow, główny bohater powieści. Przydzielony do jednej z rot, wraz z innymi więźniami zostaje zmuszony do katorżniczej pracy w surowych warunkach panujących w północnej Rosji. Tak pewnie doczekałby końca swojego wyroku – o ile w ogóle by go doczekał – gdyby jego droga i droga Galiny, kochanki kierownika obozu, nie skrzyżowały się. Poznanie Gali stawia obozowe życie Artioma na głowie, ale jak zakończy się jego – i jej – historia, musicie przekonać się sięgając po „Klasztor”. 

Przyznam, że ciężko jest zachwalać czy recenzować książki należące do nurty literatury obozowej – z dwóch powodów. Po pierwsze trudno mówić, że takie książki „świetnie się czyta”, bo to raczej lektury, które mogą nas nieźle przewałkować, a po drugie Ci, którzy literaturę obozową lubią, nie potrzebują zachęty, a ci, dla których jest za ciężka, prawdopodobnie i tak się nie przemogą. Niemniej moim zadaniem jest Wam opowiedzieć o „Klasztorze” i ja to zrobię, bo dla mnie to  b y ł a  rewelacyjna lektura, a już na pewno taka, która na długo zostanie mi w głowie i w sercu.

Zacznę od tego, co, pozornie przynajmniej najłatwiejsze – losy Artioma posłużyły autorowi do opisania trudów życia codziennego w obozie, który stał się pierwszym etapem w procesie tworzenia GUŁagu. Katorżnicza praca, potworne warunki bytowania, minimalne racje żywnościowe, tortury i bestialskie traktowanie ze strony strażników – z tym wszystkim na dzień musieli mierzyć się więźniowie. Bohaterowie tej książki żyją z dnia na dzień, ich przeszłość daje o sobie znać w każdej chwili obozowego życia, i jedynie nieliczni mają odwagę myśleć o przyszłości. Klasztor to miejsce, gdzie jedno nierozważnie wypowiedziane słowo, mina, gest może zakończyć się śmiercią. Z drugiej strony łagier to miejsce silnie zhierarchizowane – na szczycie hierarchii stoi oczywiście kierownictwo obozu, ale i wśród więźniów nie wszyscy są sobie równi. Niektórzy cieszą się większym zaufaniem strażników – niektórzy przywileje „wypracowują” sobie donosicielstwem, jeszcze inni przekupstwem. W tym świecie panują twarde reguły, które szybko trzeba poznać, jeśli chce się tam przeżyć.

Jednak sylwetki więźniów to moim zdaniem w ogóle najciekawszy temat tej powieści. W czasie trwania akcji powieści Artiom nawiązuje liczne kontakty z ludźmi w obozie, dzięki czemu i my, czytelnicy, możemy poznać ich historie – kim byli, po której stronie rewolucji stali, za co trafili do łagru. Przez klasztor przewija się cały panteon bohaterów, zesłańców, morderców, drobnych przestępców, przeciwników rewolucji, więźniów politycznych. Ich życiorysy są niezwykle ciekawe, zwłaszcza że większość z nich, jak dowiadujemy się z posłowia, opartych zostało na historiach prawdziwych ludzi – podobnie zresztą jak postacie Artioma, którego pierwowzorem był pradziadek autora, czy Galiny, której prawdziwy dziennik autor załączył jako suplement. W tym świecie surowych Wysp Sołowieckich, cała ta przypadkowa zbieranina ludzi różnego pochodzenia, różnych wiar, różnych poglądów politycznych i o różny wykształceniu musi nauczyć się ze sobą współżyć. „Klasztor” to między innymi powieść o tym, gdzie w tak skrajnej sytuacji znajdują się granice prywatności i jak daleko można się posunąć w nawiązywaniu relacji z innymi osadzonymi – i strażnikami…

No właśnie, bo poza wątkiem czysto „obozowym”, siłą rzeczy nieco analogicznym do tych z innych książek o podobnej tematyce (ale wciąż wartym przeczytania!), w „Klasztorze” znajdziemy również bardzo rozbudowany wątek romansowy. Nie będzie po opisie fabuły dla nikogo niespodzianką ani spoilerem gdy powiem, że między Artiomem a Galą rodzi się niezwykła więź, więź, która nie miała prawa zaistnieć. Nie dość, że Galina jest kochanką Eichmanisa, kierownika obozu, a Artiom to morderca, to jeszcze ona sama piastuje w obozie wysokie stanowisko, a on jest więźniem! Głębsza relacja między nimi oboje może doprowadzić do zguby, a mimo to trudno jest walczyć z uczuciami. „Klasztor” to w dużej mierze powieść psychologiczna – nie tylko dlatego, że ukazuje moc woli przeżycia w obozie, ale również dlatego, że w przepiękny sposób portretuje uczucie rodzące się w skrajnej biedzie i przeciwko wszelkim przeciwnościom losu. Czy to uczucie będzie w stanie przetrwać i ile bohaterowie dla niego poświęcą, musicie przeczytać sami, ja powiem jedynie, że warto.

Jeżeli jeszcze nie dość Was zachęciłem, zapraszam do filmu, TUTAJ, w którym nie tylko opowiadam o książce, ale i pokazuję, jak przepięknie została wydana – a wiadomo, że dla każdego książkoholika to wielki atut. „Klasztor” na pewno będzie ozdobą Waszej biblioteczki, więc jeśli zwracacie na to uwagę – nie zawiedziecie się.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwCzwarta Strona.
Do usłyszenia wkrótce!



1 komentarz:

  1. Stanowczo za dużo wydaje się książek, które bardzo chciałabym przeczytać. :( Dawno nie miałam do czynienia z literaturą obozową. I jeszcze to naprawdę piękne wydanie. Ta okładka jest doskonała.

    OdpowiedzUsuń