Witam
Was w kolejnej recenzji na blogu! Dzisiaj coś zupełnie nowego –
kryminał rodem z Azerbejdżanu. Mam dla Was recenzję jednej części długiego cyklu o agencie
Drongo autorstwa Czingiza Abdułłajewa, który za granicą
szybko stał się bestsellerowym autorem – teraz czas, by podbił
Polskę! Zapraszam. :)
Do Rumunii z całego świata zjeżdżają
eksperci od prawa narodowego, by wziąć udział w konferencji na temat
wstąpienia Rumunii do strefy Shengen. Wśród zaproszonych gości znalazło się
również dwóch ekspertów do spraw przestępczości, w tym nasz główny
bohater, uznany na całym świecie śledczy - Drongo. Właśnie do niego zwraca się
jeden z amerykańskich profesorów wyznając, że przed wyjazdem otrzymał
dziwny list z pogróżkami. Został ostrzeżony, żeby nie przyjeżdżał do Rumunii,
bo grozi mu niebezpieczeństwo. Okazuje się, że podobne listy
dostali również inni uczestnicy konferencji. Gdy ginie jedna z kobiet,
to, co każdy uznał za żart, zaczyna się ziszczać. Czy
podążających śladem Drakuli uczestników konferencji rzeczywiście
morduje słynny wampir? Kto stoi za zabójstwami? Przekonajcie się
i sięgnijcie po „Podróż do Transylwanii”.
Przede
wszystkim musze Was „ostrzec”, że to powieść od pierwszej do ostatniej
strony naładowana polityką – to na wątku „politycznym”
opiera się cała fabuła. Wiem, że wiele osób tego nie lubi, ale
wierzcie mi, że w przypadku „Podróży do Transylwanii” ta polityka zupełnie
nie przeszkadza. Nie trzeba być ani ekspertem od prawa międzynarodowego,
ani prymusem na WoSie, żeby zrozumieć, o czym mowa, co i jak
– jeżeli mówię to ja, to naprawdę tak jest. :D Dlatego właśnie
wydaje mi się, że „Podróż do Transylwanii” to dobra książka by
spróbować swoich sił w zmaganiach z takim „politycznym kryminałem” i sprawdzić,
czy coś takiego nam odpowiada.
Co do głównego bohatera,
czyli „superśledczego” Drongo, to naprawdę go polubiłem – to poukładany,
fajny, inteligentny facet. Rozwiązanie zagadki zawdzięcza nie jakimś
dziwnym zbiegom okoliczności, a przede wszystkim swojej inteligencji, a to bardzo lubię.
Poza Drongo mamy tu jeszcze kilka ciekawych postaci, tak
męskich, jak i kobiecych. Ponieważ grupa wybierająca się do Transylwanii składa się
zaledwie z paru osób, wiadomo, że któraś z nich jest podejrzana –
ludzie o różnych narodowościach i wyznaniach tworzą mieszankę
wybuchową i ciekawie jest obserwować rodzące się między nimi sympatie
i antypatie.
W dodatku w tej
powieści nie tylko sporo jest polityki, ale też i samej
Rumunii, historii, legend. Myślę, że rzadko teraz mamy okazję przeczytać
powieść dziejącą się w tamtych stronach, zwłaszcza kryminał, więc
choćby z tego powodu warto sięgnąć po „Podróż do Transylwanii”.
Sporo można się z niej dowiedzieć o samej Rumunii, bo przy
okazji podróży naszych bohaterów w głąb kraju poznajemy
sporo faktów z jego historii. Mamy też możliwość dokładnie
zapoznać się z legendą o Drakuli, bo bohaterowie niejako podążają
jego śladem. To właśnie widmo przerażającego wampira buduje
napięcie i nastrój w tej powieści i cieszę się, że Autor
postanowił akurat tę historię odświeżyć i wykorzystać w swojej
książce, i że tak dobrze mu się to udało. I chociaż muszę
Was uprzedzić, żebyście nie spodziewali się nie wiadomo jak ambitnej
lektury albo intelektualnej rozrywki na wiele godzin, to myślę,
warto „Podróż do Transylwanii” przeczytać i przenieść się na jeden
wieczór do ojczyzny Drakuli. Jeżeli Was przekonałem, zapraszam na kanał
(TUTAJ), bo czeka na Was konkurs, a w nim do wygrania jeden
egzemplarz tej powieści!
Za egzemplarz recenzencki i konkursowy
bardzo dziękuję Domowi Wydawniczemu REBIS.
Do usłyszenia już
wkrótce! :)
Ostatnio odrzuciłam możliwość przeczytania tej książki przez brak czasu. Mam nadzieję, że znajoma jeszcze jej nikomu nie oddała bo teraz z przyjemnością bym za nią złapała ;)
OdpowiedzUsuń