Książka,
o której dzisiaj Wam opowiem, kusiła mnie z zapowiedzi od
dawna. Gdy dostałem ją w swoje ręce, zachwyciłem się – piękne wydanie
będzie ozdobą mojej biblioteczki. Opis zapowiadał prawdziwą bombę. A co tak
naprawdę znalazłem w środku „Dziewczyny z rewolwerem” Amy
Stewart? Zapraszam na recenzję.
„Dziewczyna z rewolwerem”
opowiada historię Constance Kopp. W latach 20. XX wiek panna Kopp,
jadąc w powozie wraz ze swoimi dwoma siostrami, Normą i Florence,
zostaje potrącona przez czarny samochód. Za kierownicą pojazdu siedzi Frank
Kaufman, typ spod ciemnej gwiazdy, któremu lepiej nie wchodzić w grę.
Constance jednak jest nieugięta i zamierza odzyskać pieniądze za zniszczony
powóz. Kaufman zaczyna grozić siostrom Kopp, więc nasza bohaterka będzie
musiała wziąć sprawy w swoje ręce i, z drobną pomocą pewnego szeryfa,
uregulować sprawy z Kaufmanem. Czy uda jej się wywalczyć pieniądze i ochronić
rodzinę przed bandytami? Sięgnijcie po „Dziewczynę z rewolwerem”,
żeby się o tym przekonać.
Przede
wszystkim trzeba chyba powiedzieć, że po opisie tej książki,
każdy spodziewa się sensacyjnej opowieści, dynamicznej akcji, brawurowych
akcji z rewolwerem w roli głównej. No cóż, tego nie
ma tu dużo, lojalnie uprzedzam. Akcja powieści rozwija się
raczej powoli, ale to nie oznacza, że książka jest kiepska, o, co to,
to nie! Fabuła jest naprawdę intrygująca, bo Constance broni nie
tylko interesów swojej rodziny, ale zostaje też wplątana w pewną
tajemniczą, kryminalną sprawę. Zdecydowanie jednak najciekawszym aspektem
powieści Amy Stewart jest sama główna bohaterka.
Panna Kopp
jest z jednej strony wspaniałą, silną kobietą – to jedna z ciekawiej
wykreowanych bohaterek kobiecych. Z drugiej strony poznajemy również co nieco z jej
przeszłości, która wcale nie była „zielona” – apodyktyczna matka i dziwne
zrządzenie losu sprawiło, że Constance całe życie zmaga się z konsekwencjami za młodu podjętych
decyzji. Oczywiście postać Constance Kopp jest o tyle ciekawsza, że oparta na naprawdę
żyjącej kiedyś osobie. Amy Stewart wykonała świetną robotę szukając w archiwach
starych gazet i wiadomości na temat pierwszej kobiety-szeryfa w Stanach
i pokazała nam ją w formie powieści. Do tej książki jako do powieści biograficzno-historycznej
właśnie nie można się absolutnie przyczepić.
Jeśli czegoś
mi zabrakło, to z jednej strony odrobiny klimatu tamtych
czasów, a drugiej właśnie Constance jako szeryfa, ale to wynika prawdopodobnie
z faktu, że, jak doczytałem, autorka szykuje kolejny tom o przygodach
sióstr Kopp. Mam więc nadzieję, że doczekamy też tej części historii, w której
Constance rzeczywiście będzie d z i e w c y z n ą z r e w o l w e r e m.
Tak czy inaczej jednak powieść polecam serdecznie wszystkim, bo raczej nie
pożałujecie, jeżeli po nią sięgnięcie. A jeżeli macie
ochotę zapoznać się z moją recenzją w formie wideo, będzie mi miło,
jeśli klikniecie TUTAJ. :)
Za udostępnienie
książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Dzięki i do następnego razu,
J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz