Oto subiektywny blog i videoblog literacki! Kto czyta, żyje podwójnie, więc dlaczego nie korzystać z tej szansy? Zapraszam na wspólną podróż do świata literatury! :)

środa, 25 maja 2016

Fantastyczny Poniedziałek: "Królowie Dary" - Ken Liu [Recenzja 55.]

Cześć moi Drodzy, po dwóch tygodniach wracamy w Fantastycznym Poniedziałku znów z recenzją, i to z recenzją książki naprawdę rewelacyjnej. Już zapowiedź wydania jej w Polsce zelektryzowała fanów fantastyki, w tym również i mnie, ponieważ „Królowie Dary” Kena Liu, bo to o nich mowa, już z samego opisu zwiastują prawdziwą literacką ucztę. Autor nagrodzony został najważniejszymi w dziedzinie literatury fantasy nagrodami, a ja zaraz opowiem Wam, co podobało mi się w jego powieści i czy rzeczywiście jest tak dobra, jak wieść gminna niesie. Zapraszam!


Ken Liu przenosi nas na Wyspy Dary, do cesarstwa, którym rządzi samozwańczy cesarz Mapidéré. Przed laty podbił on i zjednoczył siedem królestw Dary i obwołał się cesarzem. Wciąż jednak znajduje się w cesarstwie wiele osób niezadowolonych z jego władzy, a niezadowolenie ludu jest najprostszą przyczyną wybuchu rebelii. W cesarstwie żyją też dwaj niezwykli mężczyźni, Kuni Garu i Mata Zyndu, czyli główni bohaterowie tej opowieści. Jeden to hulaka, cwaniak i drobny złodziejaszek, drugi – potomek wielkiego rodu, ambitny, dumny i żądny zemsty wojownik. Ich losy splotą się ze sobą na wojennej ścieżce, ale to nie będzie łatwa ani prosta znajomość. Jak zakończy się powstanie przeciwko cesarstwu? Dokąd poprowadzi bohaterów tej powieści i jak odmieni ich życie? Przekonajcie się sami, sięgając po pierwszy tom serii „Pod sztandarem dzikiego kwiatu”.

Pierwsza rzecz, o której muszę powiedzieć, to to, że „Królowie Dary” to powieść absolutnie unikatowa i niezwykła. To fantasy napisane naprawdę z ogromnym rozmachem przywodzącym na myśl wybitne dzieła gatunku, ale jednocześnie to fantasy z czymś zupełnie nowym, bo jest, jak pięknie głosi opis na okładce, „przesycone duchem Orientu”. Rzeczywiście tak jest. To coś zupełnie świeżego, coś, czego być może jeszcze nie było. Z jednej strony odnajdziemy w „Królach Dary” elementy klasycznego, epickiego fantasy, takiego, w którym miecze mają swoje imiona, a los całych ludów zależy od czynów jednego bohateraa, a z drugiej strony wyraźnie czuć w całej powieści elementy kultury narodów Dalekiego Wschodu, i wszystko to razem tworzy mieszankę wybuchową, od której trudno się oderwać.

Z pewnością na osobny akapit zasługuje fenomenalnie wykreowany świat, którego nie chce się opuszczać ani na chwilę. To świat stworzony zupełnie od podstaw, przesycony mistycyzmem, duchem Dalekiego Wschodu, z własną historią, mitologią i legendami. Rozmach z jakim zostały stworzone Wyspy Dary aż przytłacza. W dodatku Autor dla każdego wymyślonego miejsca znalazł zastosowanie, w każdym punkcie jego świata coś się dzieje, więc i za to należą mu się gratulacje. Ken Liu stworzył również bóstwa, które patronują poszczególnym królestwom, z których każde ma swoje charakterystyczne cechy, sposób bycia, miejsce kultu. I bogowie ci oczywiście nie pozostają obojętni na losy ludzkie, mieszają w nich i bawią się nimi, używając mieszkańców Dary w swojej prywatnej rywalizacji. Co z tego wyniknie oczywiście Wam nie powiem, ale zapewniam, że warto się przekonać.

Najmniej w całej powieści podobała mi się chyba sama fabuła. Nie oznacza to, że jest nudna czy nieciekawa, mam jedynie wrażenie, że genialnie wykreowana rzeczywistość Dary trochę przyćmiła przygody bohaterów. Fabuła wydawała mi się trochę zbyt liniowa, poprowadzona od wydarzenia do wydarzenia, może można było dodać do niej więcej wątków? Niby w losy Kuniego i Maty wplecione są i historie innych ludzi, ale mimo wszystko każda z nich ściśle związana jest z rewolucją i oś fabularna jedynie na tej walce jest oparta więc to chyba odrobinę mnie rozczarowało, co nie zmienia faktu, że czytałem z przyjemnością i zainteresowaniem – może fabuła rozwinie się bardziej w części drugiej cyklu?
Jest za to jeszcze jedna rzecz o której chciałbym wspomnieć – ta rewolucja, o której mówiłem przed chwilą. „Królowie Dary” bowiem to nie tylko „bajeczka” fantasy, to też świetny opis rebelii przeciwko totalitarnemu reżimowi. To studium losów ludzkich z różnych warstw społecznych pod rządami autokraty i w czasie walki o wolność, ale też studium psychiki człowieka owładniętego żądzą zemsty i władającego ludźmi. W czasie trwania akcji bohaterowie zmieniają się, władza wpływa na nich, odmienia losy ich i ludzi, którymi kierują. Właśnie ze względu na ten obraz wojny warto „Królów Dary” przeczytać.

Więc, podsumowując, jeżeli macie ochotę na fantasy nowatorskie, ale jednocześnie takie, w którym odnajdziecie elementy ulubionych, epickich klasyków, jeżeli chcecie wspaniałej przygody, niezapomnianej atmosfery i wspaniale wykreowanego świata, to koniecznie sięgnijcie po powieść Kena Liu. A jeśli jeszcze Was nie przekonałem, może zrobi to recenzja wideo – do podejrzenia TUTAJ.



Za książkę bardzo dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.

Do usłyszenia wkrótce!


2 komentarze:

  1. Widzę, że i Tobie się podobało :) A czytałeś opowiadania Kena Liu? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może autor nie chciał bardziej komplikować fabuły i dlatego jest dość skromna. Tyle wątków z bóstwami i wątkami mitologicznymi i innymi elementami kultury może przyprawić o zawrót głowy. Już dla samej kreacji świata przedstawionego z ciekawości sięgnę po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń