Oto subiektywny blog i videoblog literacki! Kto czyta, żyje podwójnie, więc dlaczego nie korzystać z tej szansy? Zapraszam na wspólną podróż do świata literatury! :)

niedziela, 1 maja 2016

"Pruska zagadka" - Piotr Schmandt [Recenzja 51.]

Witam Was w piękne, niedzielne popołudnie! Chcę Wam opowiedzieć o książce idealnej na takie właśnie leniwe dni, na majówkowy odpoczynek, na chwilę wytchnienia z herbatą czy kawą i dobrym ciachem. Poznajcie inspektora Brauna, utalentowanego inspektora berlińskiej policji, który musi zmierzyć się z brutalnym mordercą z Wejherowa! Przed Wami „Pruska zagadka” Piotra Schmandta!


Rok 1901, Wejherowo. Do nadmorskiego, spokojnego miasteczka przyjeżdża Ignaz Braun, inspektor policji, który ma za sobą kilka głośnych spraw zakończonych ujęciem zbrodniarzy. Teraz ma pomóc w rozwikłaniu zagadki wyjątkowo brutalnego morderstwa gimnazjalisty Johanna Wendersa, które wstrząsnęło spokojną mieściną. Tajemnice się piętrzą, plotki krążą po mieście, a wzajemne oskarżenia rzucane przez mieszkańców utrudniają inspektorowi dotarcie do prawdy. Czy inspektorowi z pomocą wejherowskiej policji uda się odnaleźć mordercę? Jakie jeszcze tajemnice skrywa Wejherowo? I co Ignaz tam odnajdzie? Przekonacie się o tym, gdy sięgnięcie po „Pruską zagadkę”.

Muszę przyznać od razu, że to jedna z lepszych książek, które ostatnio czytałem, a już na pewno jeden  z lepszych kryminałów. Dawno tak dobrze się nie bawiłem przy lekturze i wcale nie miałem ochoty jej kończyć. Przede wszystkim ta cudowna atmosfera małego miasteczka z początku XX wieku, którą Autorowi udało się stworzyć, sprawiła, że ta powieść gwarantuje cudownie spędzony czas. Cofnąłem się o kilka lat, do czasu, gdy fascynowała mnie twórczość Agathy Christie – „Pruska zagadka” to kryminał zbudowany w oparciu o podobny schemat, co książki Królowej Kryminału, ale nie ma w nic wtórnego. To po prostu klasyczny kryminał retro – mała mieścina, mała społeczność, jedno morderstwo i śledztwo oparte na materiale dowodowym i inteligencji inspektora, który po prostu umie obserwować ludzi wokół. Zero latania z pistoletem, wrzasków, bijatyk, pościgów samochodowych – c u d o! A gdy nadchodzi czas rozwikłania zagadki, inspektor zaprasza wszystkich, którzy odegrali jakąś rolę w sprawie, i przeprowadza konfrontację z mordercą – rozwiązanie klasyczne, interesujące, trzymające w napięciu, a takie zapomniane w dobie zakończeń typu „pościgi i wybuchy”.

Niezwykle polubiłem też inspektora Brauna – to człowiek sympatyczny, poukładany, elegancki i dobrze wychowany. Dowodzi, że policjant nie musi być uzależniony od alkoholu czy narkotyków, żeby wzbudził sympatię, i żeby stał się nam bliski – klasyczna forma prowadzenia śledztwa zmusza Brauna do wędrówki po domach ludzi mieszkających w Wejherowie, rozmawiania, przyglądania się wszystkiemu i wszystkim wokół. To z kolei dało Autorowi sposobność do przedstawienia nam rzeczywistości tamtych czasów – i właśnie tym Piotr Schmandt kupił mnie w zupełności. Jestem absolutnie pod wrażenie plastyczności języka i opisów, dzięki którym naprawdę przemierzałem wejherowskie ulice razem z Ignazem Braunem. Wierzcie mi lub nie, ale jestem naprawdę dumny, że Polak potrafi napisać jeszcze powieść takim pięknym językiem, piękną polszczyzną, stworzyć atmosferę tamtych czasów tak wiarygodnie… Chapeau bas, panie Piotrze!

Jakby tego było mało, Wszystkie ni tylko na samej atmosferze się tutaj opiera. Piotr Schmandt jest absolwentem aż trzech kierunków: polonistyki, teologii i muzeologii. No, tak szerokie wykształcenie daje podstawy do zajęcia się pisarstwem! W prozie Schmandta widać wpływ każdego z tych kierunków, bo obrazy i rzeczywistość, które maluje słowem, są naprawdę realistyczne i wiarygodne. Wejherowo pod zaborami, starcie kultur, narodowości, religii, obyczajów. W Wejherowie Polacy mieszają się z Niemcami, katolicy z Żydami i ewangelikami, kupcy konkurują ze sobą o klientelę. Do tego obserwujemy narodziny współczesnych, znanych nam metod śledczych, jak chociażby wprowadzenie daktyloskopii, uczestniczymy w sekcji zwłok z tamtych czasów. No po prostu nie mam się do czego przyczepić, jestem absolutnie zauroczony! Piotr Schamndt w stu procentach trafił w moje gusta.

Oczywiście, „Pruska zagadka” to raczej nie literatura dla tych, którzy lubią wartką akcję rodem ze współczesnych, amerykańskich thrillerów, a opisy posiłków (naprawdę  d u ż o  opisów posiłków :D), pejzaży, strojów i obrzędów religijnych ich nudzą. Nie, to nie dla Was. Ale jeśli kiedyś zakochaliście się w powieściach Agathy Christie, ale z rozpaczą stwierdziliście, że wszystkie już znacie, jeśli uwielbiacie Sherlocka Holmesa, ale znacie jego przygody na pamięć, to sięgnijcie po serię z inspektorem Braunem. Będziecie zachwyceni! A jeśli jeszcze Was nie przekonałem, to może zrobią to peany, które pieję na vlogu – zajrzyjcie TUTAJ. :) Mam nadzieję, że szybko uda mi się sięgnąć po kolejne tomy tego cyklu, bo nie mogę się doczekać, by wrócić z Ignazem do Wejherowa, by rozwikłać kolejną zagadkę!




Za egzemplarz recenzencki powieści bardzo dziękuję Wydawnictwu Oficynka.

Do usłyszenia już jutro! :)  

1 komentarz:

  1. Po tak entuzjastycznej recenzji nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zapisać sobie tytuł i nazwisko autora. Christie mnie do siebie nie przekonała, ale czytałam inne klasyczne kryminały i jeśli tylko są dobrze napisane, to zamknięta przestrzeń i mała liczba osób bronią się całkowicie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń