Mamy
ostatni Fantastyczny Poniedziałek w styczniu, już czwarty, więc
pomyślałem, że najwyższy czas na pierwszą recenzję w akcji #CzytamTolkiena2016
(więcej szczegółów w zakładce „Wyzwania 2016)! Dzisiaj po raz pierwszy
przeniesiemy się do Śródziemia, a dokładnie do Śródziemia z czasów Pierwszej
i Drugiej Ery. Opowiem Wam, dlaczego tak bardzo lubię Tolkiena, a w szczególności jego „Silmarillion”,
który jest dziełem wyjątkowym w historii literatury. Zapraszam na wycieczkę
do świata elfów i krasnoludów!
Autorem przepięknych grafik, które Wam tu pokazałem, jest Ted Nesmith, do pełnej jego galerii przeniesiecie się klikając TUTAJ. Warto! :)
Aulë Prepares
to Destroy His Children Autor: Ted Nesmith |
Zdecydowałem
się najpierw opowiedzieć o „Silmarillionie” ze względu na chronologię
– nie chronologię powstania, ale chronologię historii, a w ten sposób
patrząc na historię Śródziemia, „Silmarillion” plasuje się przed
„Hobbitem” i „Władcą pierścieni”. Na początku zazwyczaj
opowiadam Wam o fabule, ale „Silmarillion” trzeba potraktować
wyjątkowo, bo to właściwie nie jedna historia, a zbiór
mitów. To legendy ze świata Śródziemia, od czasów stworzenia świata i elfów przez Ilúvatara,
przez powstanie krasnoludów i ludzi, aż po upadek
Gondolinu. „Silmarillion” stanowi więc tło i historię dla wszystkich
wydarzeń przedstawionych w innych książkach z uniwersum Śródziemia, i w tym
znaczeniu jest według mnie największym dziełem Tolkiena. Dlaczego? O tym
zaraz. Najpierw jeszcze kilka zdań o historii.
At Tarn Aeluin Autor: Ted Nesmith |
Jak
powiedziałem, na początku „Simarillionu” Tolkien zawarł opis
stworzenia świata i jego mieszkańców. Oczywiście ten zbiór
legend, jak wszystko inne, co stworzył Tolkien, jest dziełem głęboko teologicznym,
i w takim znaczeniu trzeba go czytać. Ale powiem Wam,
że pierwsze rozdziały „Silmarillionu” zawierają chyba literacko najpiękniejszy
opis stworzenia świata, jaki znam, i powinien spodobać się
każdemu, bez względu na światopogląd, bo jest naprawdę
magiczny, w każdym tego słowa znaczeniu. Nie dorównuje mu nawet
ten z szóstego tomu „Opowieści z Narnii”, który
również bardzo lubię, nawiasem mówiąc. Świat, tkany przez elfów z muzyki,
zdrada Melkora, później zwanego Morgothem, to coś niesamowicie
przejmującego – nieważne, ile razy czytam te fragmenty, zawsze mam dreszcz.
A potem jest tylko lepiej: niektóre z legend zawartych w „Silmarillionie”
lubię bardziej, inne mniej, ale wszystkie są przepiękne. Do moich
ulubionych zdecydowanie należy legenda o Berenie i Lúthien, czyli historia tragicznej
miłości człowieka i elfki – swoją drogą chyba mam po prostu słabość
do tego typu historii, bo podobnie bliska jest mi ta Aragorna i Arweny.
Lubię też samą historię Silmarili, klejnotów, których tak bardzo pragnął
Melkor, i historię mężnego Túrina Turambara… och, ja po prostu lubię
całą tę książkę! :D Musicie po nią sięgnąć!
The Hill of Slain Autor: Ted Nesmith |
Co muszę
powiedzieć, to to, że „Silmarillion” nie jest prosty w odbiorze. Mimo że
chronologicznie powinniśmy usytuować go przed innymi dziełami Tolkiena,
polecam, by czytać go na końcu. Dlaczego? Czytelnika, który nie jest
już zakochany w Mistzu Tolkienie i jego piórze, ilość nazw,
imion, rodów, postaci, mnogość historii, języków i dialektów może
przerazić i zniechęcić. Ale z drugiej strony dla tych, którzy
Tolkiena uwielbiają, to jest właśnie największa siła tych
książek. Tolkien stworzył coś niezwykłego, coś na miarę arcydzieła literatury
– świat niepowtarzalny, niezwykły, dopracowany w najdrobniejszych
szczegółach. To z niego czerpią wszyscy współcześni pisarze
fantastyki – bardziej lub mniej świadomi. Nie wiem, czy wiecie, ale są na świecie
społeczności, które do dziś porozumiewają się quendi, czyli językiem
elfów. Tolkien stworzył do niego gramatykę, pisownię, a nawet
historię! Jeden człowiek stworzył w pełni „funkcjonalny” język, który
normalnie musiałby kształtować się przez tysiąclecia, przecież to jest
coś fenomenalnego! I właśnie dlatego „Silmarillion” jest najbardziej
genialnym dziełem Tolkiena, według mnie – obnaża geniusz jego myślenia,
precyzję i umiłowanie dla swojego świata.
The Kinslaying at Alqualondë Autor: Ted Nesmith |
Mógłbym
o Tolkienie gadać godzinami, bo uwielbiam jego świat i jego język
i całą tę historię, ale zostawię sobie coś na następne recenzje. :D
Tymczasem zapraszam Was do sięgnięcia po „Silmarillion” i do przyłączenia się
do akcji #CzytamTolkiena2016 – czytajcie, róbcie zdjęcia i oznaczajcie
je tym hasztagiem, żebym mógł Was znaleźć! :) No i wpadnijcie na vloga,
żeby zobaczyć jak entuzjazmuję się i zachwycam „Silmarillionem” –
kliknijcie o, TUTAJ! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz