Oto subiektywny blog i videoblog literacki! Kto czyta, żyje podwójnie, więc dlaczego nie korzystać z tej szansy? Zapraszam na wspólną podróż do świata literatury! :)

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Fantastyczny Poniedziałek: "Piaseczniki" - G.R.R. Martin - Recenzja Kto czyta, żyje podwójnie]

Czy znacie nazwisko G.R.R. Martina? Nie? A znacie „Grę o tron”? Myślę, że większość tak, nawet jeśli ktoś jej nie czytał (co powinien szybko nadrobić, bo warto! :) ), to na pewno słyszał ten tytuł. Ale czy wiecie, że zanim saga „Pieśni Lodu i Ognia” przyniosła Martinowi światową sławę, ten autor napisał kilka powieści z pogranicza fantasy i science-fiction i wiele opowiadań? Dzisiaj chciałbym opowiedzieć Wam właśnie o jednym z jego opowiadań, czyli o „Piasecznikach”. Zapraszam!

Simon Kress to człowiek, którego chyba nie da się lubić. Bogacz i biznesman samotnie mieszkający w wielkim domostwie. Towarzystwa dotrzymują mu jedynie zmieniane jak rękawiczki kochanki, a także… zwierzęta. Tak, Simon jest kolekcjonerem, który sprowadza i kupuje różne egzotyczne zwierzęta („egzotyczne” oznacza tu najczęściej „pochodzące z innych planet”). Miał już chyba wszystko, oprócz… piaseczników. Gdy w dziwnym, podejrzanym sklepie napotyka terrarium z owadopodobnymi stworzeniami, z początku wcale nie wydają mu się wyjątkowe. W końcu ulega i kupuje zwierzęta. W domu okazuje się, że nie są one wcale takie nudne, jak mogłoby się zdawać. Bardzo szybko z właściciela, Simon staje się ich Bogiem, a małe robaczki są jego wyznawcami… fanatycznymi wyznawcami.


„Piaseczniki” to opowiadanie science-fiction z elementami horroru – tylko niech fani Kinga nie oczekują drugiej „Misery”, tutaj po prostu niektóre momentu wywołują gęsią skórkę, nic więcej :). Chociaż to tylko pięćdziesiąt stron, od razu widać, że Martin umie pisać, oj, umie. Historia przedstawiona w opowiadaniu fascynuje od pierwszej do ostatniej strony. Podobnie jak główny bohater, który jest chyba jedną z najgorszych i najmniej przyjemnych postaci, jakie znam. Simon Kress to człowiek, który dla swojej chorej idei gotów jest poświęcić wszystko, a później, gdy sytuacja wymyka mu się spod kontroli, bez wahania ryzykuje nawet życiem innych, by ratować własną skórę. Człowiek bezwzględny i okrutny, którego, jeśli chodzi o postaci Martina, posadziłbym go gdzieś w pobliżu Joffreya (najlepiej na tej samej uczcie!) – w przypadku obu panów uważam, że zasłużyli na to, co dostali… Tak czy owak jednak, postać Simona Kressa to świetne studium psychiki szaleńca.


Opowiadanie ma też jednak to „drugie dno”, które tak lubię. Mam wrażenie, że autor cały czas bawi się zdaniem „stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo”. Simon Kress bawi się w boga, a dobrze wiemy, że to nigdy nie przynosi nic dobrego, podobnie jak okrucieństwo i pogarda wobec tych, za których powinniśmy być odpowiedzialni. Sytuacja przedstawiona w „Piasecznikach” to ciekawy obraz społeczeństwa na różnych jego poziomach – od tej najmniejszej komórki, jaka jest rodzina, aż po państwo totalitarne, bo Simon może być tak ojcem-tyranem, jak i dyktatorem. Czasem wystarczy iskra, by gromadzona przez lata nienawiść zapłonęła i pozornie nieszkodliwy, „szary” tłum może rozpocząć rewolucję, a wtedy jego zemsta za wyzysk jest krwawa. Warto spojrzeć na opowiadanie Martina i odczytać je właśnie  w tym znaczeniu.

Podsumowując, gorąco polecam zapoznać się z twórczością George’a Martina sprzed „Gry o tron”, a wybrane przeze mnie na dziś „Piaseczniki” są ciekawa analiza umysły szaleńca i obrazem społeczeństwa na różnych jego poziomach. Opowiadania okazało się jednym z najbardziej cenionych dzieł w twórczości Martina i przyniosły mu najważniejsze nagrody przyznawane pisarzom science-fiction i fantasy. Jeśli chcecie posłuchać mojej opinii w formie vlogowej, gorąco zapraszam TUTAJ.




Życzę Wam wspaniałego, zaczytanego tygodnia. :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz