Zapraszam
na recenzję pierwszego z trzech kryminałów, o których
opowiem Wam w najbliższym czasie. Tym razem przeniesiemy się do Poznania i przyjrzymy
śledztwu w sprawie porwania pewnej pani psycholog. Zresztą,
sami posłuchajcie. Przed Wami recenzja „Gry pozorów” Joanny
Opiat-Bojarskiej, czyli powieści, która dzisiaj ma swoją
premierę. Zapraszam! :)
Aleksandra Wilk
jest psychologiem. Rok temu jej mąż został porwany i zamordowany, a nagranie
z egzekucji obiegło całą Polskę. Okazuje się, że na Aleksandrę
i dwójkę jej dzieci, Weronikę i Kubę czekają kolejne, jeszcze gorsze
przejścia. Pani psycholog budzi się któregoś dnia w samochodzie
i orientuje się, że nie było jej w domu aż tydzień. Niczego nie
pamięta i wszystko wskazuje na to, że również została porwana,
a dziwne esemesy zdają się to potwierdzać. Jakby Aleksandra miała mało problemów,
jej szwagierka zaczyna kombinować i knuć przeciwko niej… Kto czyha na życie
rodziny Wilków? Dlaczego chce im zaszkodzić? I czy Aleksandra zdoła go powstrzymać?
Przekonacie się o tym, sięgając po „Grę pozorów”.
Dzisiejsza recenzja
mogłaby być krótka i konkretna, bo „Gra pozorów” to naprawdę
dobry, polski kryminał. Domyślam się jednak, że chcecie usłyszeć coś
więcej? No cóż, moim zdaniem nie ulega wątpliwości, że najmocniejszym
punktem tej powieści jest wartka akcja, która pędzi do przodu na łeb
na szyję. Od „Gry pozorów” naprawdę trudno się oderwać! Do tego mamy
interesującą, naprawdę wiarygodną intrygę. Joanna Opiat-Bojarska słynie
z tego, że fabuły jej powieści mogłyby wydarzyć się naprawdę – tak
samo jest i z tą. W dodatku Autorka w inteligentny
sposób rozdaje karty i pozwala nam, czytelnikom, prowadzić własne
śledztwo. Kto zabił? Kto porwał? Kto będzie następny? Jesteśmy
wyprowadzani w pole średnio co kilkanaście stron, ale
przecież o to w kryminałach chodzi, prawda?
W dodatku „Gra pozorów”
to chyba najlepiej pasujący do treści tytuł, jaki widziałem.
Naprawdę! To od pierwszej do ostatniej (do OSTATNIEJ!) strony
jedna wielka gra, w którą zostaje wciągnięta Aleksandra,
jej rodzina, policja i my na dokładkę. A to wielki plus! Zadowoleni będą
również mieszkańcy Poznania, bo, tak jak mnie, prawdopodobnie spodoba im
się fakt, że akcja rozgrywa się w Poznaniu. Zawsze to miło czytać
o znajomych miejscach – ja na przykład mieszkam bardzo blisko miejsca,
gdzie Aleksandra odebrała tajemniczy pierścionek w pewnym
sklepie jubilerskim… :) Wiecie, że lubię takie książki.
Jedyne,
co tak naprawdę nie powaliło mnie na kolana, to kreacja bohaterów –
ani główna bohaterka, ani „ci źli”, to raczej nie są
postaci, które zapamiętam na długo. Ale to absolutnie nie zmienia faktu,
że powieść czytało się bardzo dobrze i z przyjemnością –
i tu wracam do punktu wyjścia: „Gra pozorów” to bardzo dobry
kryminał. „Tylko” i „aż”, bo wbrew pozorom o dobry kryminał
naprawdę nie jest tak łatwo. Dlatego mam nadzieję, że sięgniecie po „Grę
pozorów” i zaczytacie się w niej z taką samą przyjemnością, jak
ja.
Jeżeli macie
ochotę posłuchać recenzji w formie filmu, możecie kliknąć TUTAJ i przenieść
się na mój kanał na YouTube.
Za udostępnienie
książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Dzięki i do usłyszenia następnym
razem! J.
Dziś drugi raz trafiam na recenzję tej książki i obie są naprawdę skrajne. Muszę chyba sama się przekonać ;)
OdpowiedzUsuń