Witam w kolejnej
recenzji! Dziś znów, po „Aplikacji”, przyjrzymy się książce młodzieżowej, i znów za sprawą
Wydawnictwa Feeria. Samobójstwa to temat, który ostatnio często pojawia się
w literaturze Young Adult – jak poradziła sobie z nim
Michelle Falkoff w powieści „Playlist for the Dead. Posłuchaj, a zrozumiesz”?
Zaraz Wam o tym opowiem, i…
troszkę sobie dziś pomarudzę. ;)
Pewnego ranka Sam
znajduje swojego najlepszego – i jedynego – przyjaciela, Haydena,
martwego. Nie ma pojęcia, co skłoniło chłopaka do popełnienia samobójstwa,
jedyną podpowiedzią jest tajemnicza karteczka z tajemniczą
wiadomością: „Dla Sama – posłuchaj, a zrozumiesz” i dołączony
do niej pendrive z równie tajemniczą składanką piosenek. Wyrzuty
sumienia zaczynają przygniatać Sama, bo chłopak wie, że poprzedniego dnia między
nim a Haydenem zdarzyło się coś bardzo złego. Jednak szybko okazuje
się, że nie on jeden nosi w sobie poczucie winy... Jakie tajemnice
skrywał Hayden? Kto jeszcze był zamieszany w całą tę sprawę? I co popchnęło chłopaka do popełnienia samobójstwa?
Musicie sięgnąć po „Playlist for the Dead”, aby się przekonać.
Po pierwsze
zacznijmy od tego, że książka mnie wciągnęła, nie mogę powiedzieć że nie –
dwa dni i było po sprawie, więc czyta się ją z pewnością
szybko – decyzję, czy to zawsze jest zaleta, pozostawiam Wam. :)
Podobała mi się też kreacja głównego bohatera – Sam to z pewnością
nastolatek z pewnymi problemami, jest introwertykiem, raczej nie
należy do odważnych w kontaktach międzyludzkich, ma sprecyzowane
zainteresowania, ale jest równocześnie przedstawiony bardzo zwyczajnie, „normalnie”
– jest po prostu nastolatkiem, i to mi się podobało, bo uczyniło całą
tę historię wiarygodniejszą. Podobnie Astrid, o której nie mogę zdradzić za dużo,
żeby nie zaspoilerować Wam książki, jest sympatyczną postacią –
nietuzinkowa dziewczyna z przeszłością i kilkoma twarzami…
Ogólnie rzecz biorąc, bohaterowie na plus.
Natomiast
jeśli chodzi o historię, to tutaj mam większy problem. Przez cały
czas, gdy czytałem, miałem głowie
historię z innej książki, a mianowicie z „Trzynastu powodów”
Jaya Ashera, którą swoją drogą serdecznie Wam polecam. Te historie są moim
zdaniem niesamowicie do siebie podobne, z tym, że ta spisana przez Michele
Falkoff jest moim zdaniem trochę zbyt przewidywalna. Szczerze mówiąc nie byłem
zbyt zaskoczony, że skończyła się tak, jak się skończyła, i co więcej,
skończyła się w sposób tak prosty, że… aż szkoda. Mam też pewne zastrzeżenia do wątku z samą
playlistą – ona właściwie nie spełnia żadnej znaczącej roli! Jasne,
w którymś rozdziale trochę podsuwa Samowi rozwiązanie zagadki,
ale chłopak spokojnie poradziłby sobie i bez tego, więc nie bardzo rozumiem
ten zabieg. Spodziewałem się, że piosenki będą prowadzić naszego bohatera,
będą jakoś sprytnie i mądrze wplecione w fabułę i ostatecznie
zadecydują o rozwiązaniu tajemnicy Haydena, a tu klapa,
przyznam, że się trochę zawiodłem.
Nie
uważam, że książka jest zła, absolutnie nie. Ma mocne i słabe
punkty, z których największym jest przewidywalność. Ale myślę też, że ponieważ
pojawiło się tak wiele dobrych recenzji „Playlist for the Dead”, to raczej
kwestia tego, że to pozycja nie do końca dla mnie.
Ja, jako miłośnik mocnej literatury, byłbym bardziej zadowolony, jakby Sam
został tam sponiewierany psychicznie, więc ta historia wydała mi się
troszkę zbyt szara, zbyt m d ł a. Bardzo prawdopodobne,
że Wam się spodoba, a już prawie pewne, że spodoba się młodszym czytelnikom
w wieku licealnym. Falkoff bez wątpienia porusza ważne
teraz tematy jak samobójstwo, znęcanie się nad słabszymi czy
homoseksualizm wśród młodzieży. Ja tematy szkolno-nastoletnie mam już za sobą,
ale ci z Was, którzy wciąż chodzą do szkoły i są w wieku Sama i Haydena,
na pewno odczytają tę powieść zupełnie inaczej. Więc podsumowując zachęcam
Was oczywiście, żebyście sięgnęli po „Playlist for the Dead” i sami przekonali się,
czy to pozycja dla Was ;)
Jeżeli macie
ochotę posłuchać mojej recenzji w wersji filmowej, zapraszam na VLOGA.
Dzięki i do usłyszenia w kolejnej
recenzji! :) J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz