Oto subiektywny blog i videoblog literacki! Kto czyta, żyje podwójnie, więc dlaczego nie korzystać z tej szansy? Zapraszam na wspólną podróż do świata literatury! :)

wtorek, 5 kwietnia 2016

Fantastyczny Poniedziałek: "Wiedźmy z Savannah" - J.D. Horn + KONKURS [Recenzja 43.]

Witajcie, moi Drodzy, w kolejnym Fantastycznym Poniedziałku, w recenzji nie jednej książki, a całej trylogii, i to trylogii z gatunku Young Adult, o czym uprzedzam z góry. Mimo wszystko jednak chcę Wam o tej serii opowiedzieć, bo myślę, że miłośnikom gatunku, wiedźm, tajemniczych mocy i mrocznej magii seria ta na pewno przypadnie do gustu. A w dodatku w dzisiejszym filmie na kanale ogłaszam konkurs, więc warto najpierw zapoznać się z recenzją – a nuż zapragniecie przeczytać cykl J.D. Horna „Wiedźmy z Savannah”? Zapraszam.


Mercy to zwykła dziewczyna z Savannah, za to jej rodzina absolutnie nie jest „zwykła” – w żadnym tego słowa znaczeniu. Ród Taylorów to jedna z dziesięciu rodzin wiedźm strzegących granicy, magicznej bariery oddzielającej nasz świat od świata starożytnych demonów. Gdy kotwicząca rodu, a ciotka głównej bohaterki, Ginny, zostaje brutalnie zamordowana, zjednoczone rody muszą wybrać nowego kotwiczącego. Oczywistą kandydatką zdaje się być Maisie, siostra bliźniaczka Mercy. Jednak sytuacja się komplikuje… tajemnice się piętrzą, na jaw wychodzą z dawna skrywane tajemnice i potworności ukryte w mrocznych zaułkach Savannah. Co kryją Taylorowie? Czym jest granica? Co knują trzy zbuntowane rody wiedźm? Tego dowiecie się, sięgając po cykl „Wiedźmy z Savannah” – „Ród, „Źródło” oraz „Pustkę”. 

Zacznijmy od tego, czy rzeczywiście „Wiedźmy z Savannah” to cykl dla ludzi młodych? Przede wszystkim tak. Ta książka jak mało która pasuje do określenia Young Adult, ponieważ główne bohaterki mają po dwadzieścia lat. Z drugiej strony, w cyklu znajdziemy kilka ostrych scen, trochę seksu, całkiem dużo krwi, a oś fabuły opiera się na tajemnicach rodzinnych – zdradach, miłości, przywiązaniu. Ukazuje, jak ważna jest rodzina, wartości, które pielęgnujemy, współdziałanie w rozwiązywaniu problemów. Powiedziałbym zatem, że ten cykl to po prostu dobra lektura dla fanów fantastyki – jeżeli tylko nie będziecie oczekiwać tu Tolkienowskiej epickości, a lekkiej, niezobowiązującej lektury, nie powinniście być zawiedzeni.

Mocne strony? Przede wszystkim bohaterowie. Nie wszyscy, ale znajdziemy  tym cyklu kilka perełek z Matką Jilo Wills, czarnoskórą szamanką hoodoo na czele. To ona jest bezdyskusyjnie moją ulubioną postacią cyklu od pierwszej sceny, w której wystąpiła. Podobnie Oliver, wujek naszej głównej bohaterki, to facet tak sympatyczny, że nie sposób go nie lubić. Jeśli chodzi o Mercy i Maisie, to dziewczyny chwilami bywają niezdecydowane, lekko irytujące i… rozchwiane emocjonalnie, delikatnie rzecz ujmując, ale to chyba przywilej takich bohaterek. Generalnie czytanie o ich perypetiach daje dużo frajdy i jest niezwykle wciągające.

Kolejnym mocnym punktem cyklu Horna bez wątpienia jest fabuła po prostu  n a j e ż o n a  zwrotami akcji – chwilami miałem wrażenie, że jest ich nawet za dużo, szczególnie w tomie drugim. W tym cyklu nigdy nic nie wiadomo, to że ktoś umarł, wcale nie oznacza, że nieżywy pozostanie, wróg może okazać się przyjacielem, a świat, który wydaje się tak realny… No cóż. :) Nic Wam nie powiem, sami musicie się dowiedzieć. :) tak czy inaczej jednak miłośnicy „plot twistów” będą zachwyceni! Na uwagę zasługuje również fakt, że „Wiedźmy z Savannah” to cykl świetnie przemyślany – od pierwszego do ostatniego tomu, przy czym ten trzeci jest, moim zdaniem, zdecydowanie najciekawszy. Autor naprawdę miał pomysł na ten cykl i dobrze go wykorzystał, a że nie jest to „arcydzieło światowej literatury” – no cóż. Nie każda książka musi być arcydziełem, prawda? :)

Jeżeli zachęciłem Was do sięgnięcia po cykl J.D. Horna, koniecznie zajrzyjcie do mojego filmu – TUTAJ. Znajdziecie tam również konkurs, w którym do wygrania jest tom pierwszy cyklu – „Ród”. Powodzenia!




Za możliwość przetłumaczenia i zrecenzowania cyklu dziękuję Wydawnictwu Feeria.

Do usłyszenia następnym razem! J. 

1 komentarz: